Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg z zadowoleniem przyjął nowe podejście prezydenta USA Donalda Trumpa do Afganistanu, wskazując, że nie można pozwolić, by kraj ten znowu stał się przystanią dla terrorystów.

Trump, który podczas kampanii wyborczej krytykował swoich poprzedników za przewlekłe, bezskuteczne zaangażowanie w Afganistanie, powiedział w poniedziałek wieczorem, że zmienił decyzję w sprawie wycofania amerykańskich sił z tego kraju. Zamiast tego USA mają zwiększyć tam swoją obecność.

Stoltenberg przypomniał w wydanym w reakcji na te słowa oświadczeniu, że obecność sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w Afganistanie jest bezpośrednią konsekwencją ataków na Stany Zjednoczone z 11 września 2001 r. Wówczas sojusznicy po raz pierwszy w historii zdecydowali się na uruchomienie klauzuli z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, która mówi o kolektywnej obronie.

"Nasz cel jest niezmienny: zapewnienie, że Afganistan nigdy więcej nie przekształci się w bezpieczną przystań dla terrorystów mogących atakować nasze kraje" - oznajmił sekretarz generalny NATO.

Wezwał przy tym wszystkie kraje regionu, by dołożyły wszelkich starań "by zamknąć sanktuaria dla grup ekstremistów, wspierać pokój i pojednanie oraz przyczyniać się do tego, by Afganistan był stabilny i bezpieczny".

Szef NATO zwrócił też uwagę na cenę, jaką za wprowadzenie ładu w tym kraju zapłacili żołnierze z innych państw. "Setki tysięcy żołnierzy z Europy, Kanady i krajów partnerskich służyło ramę w ramię z amerykańskimi siłami i ponad tysiąc zapłaciło za to najwyższą cenę" - wskazał.

Stoltenberg zaznaczył, że dzięki wsparciu NATO Afganistan ma teraz profesjonalne siły bezpieczeństwa - 350 tys. żołnierzy i policjantów. "W 2014 r. z sukcesem przekazaliśmy im pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Dziś kontynuujemy szkolenia, doradzamy i pomagamy im, a także udzielamy wsparcia finansowego" - oświadczył.

Sekretarz generalny podkreślił, że sojusznicy, a także partnerzy NATO zapowiedzieli już zwiększenie swojej obecności w Afganistanie. Obecnie NATO ma tam 12 tys. żołnierzy, z czego ok. 8,4 tys. to żołnierze amerykańscy.

Stoltenberg podkreślił, że w ostatnich tygodniach ponad 15 krajów zobowiązało się do przekazania dodatkowego wsparcia misji. Dodał, że szczególny nacisk położony jest na dalszy rozwój sił specjalnych Afganistanu, sił powietrznych oraz poprawę dowodzenia i kontroli.

Szef NATO wyraził nadzieję na dyskusję nad dalszymi działania z ministrem obrony Stanów Zjednoczonych Jamesem Mattisem oraz innymi sojusznikami i partnerami. Pentagon już zapowiedział, że będzie się konsultował ze Stoltenbergiem i sojusznikami w sprawie nowej strategii USA wobec Azji Południowej, w tym Afganistanu.

Jednostki sił pokojowych NATO w Afganistanie zwalczają głównie siły talibów, którzy dążą do obalenia władz centralnych w Kabulu i przywrócenia w kraju szariatu.

Trump przyznał w poniedziałek, że wycofanie amerykańskich sił z tego regionu "stworzyłoby próżnię, którą natychmiast wypełniliby terroryści z Al-Kaidy i Państwa Islamskiego".

Odkąd wraz z końcem 2014 roku z kraju wycofała się większość zagranicznych oddziałów wojskowych, talibowie odzyskali wiele terenów. Odrzucają propozycję negocjacji z rządem, dopóki wszystkie zagraniczne siły nie zostaną wycofane z Afganistanu. Część tych sił otwarcie sympatyzuje z Państwem Islamskim (IS) i jest z nim powiązana.

Strategię dalszej obecności sił USA i zwiększenia ich liczebności potępili afgańscy talibowie, którzy zapowiedzieli, że "dopóki w ich kraju pozostanie choć jeden amerykański żołnierz, dżihad będzie kontynuowany".