Do służby w AW półtora roku temu przyszedł jako kapitan. Dziś jest już podpułkownikiem. To kolejny przykład nadzwyczajnych karier w służbach specjalnych.



Piotr Krawczyk szefem Agencji Wywiadu został w grudniu ubiegłego roku. Wcześniej, od września 2016 r., był p.o. szefem AW po nagłej i niespodziewanej dymisji płk. Grzegorza Małeckiego, który swoją funkcję sprawował niecały rok. Krawczyk pojawił się w cywilnym wywiadzie w grudniu 2015 r. w roli zastępcy Małeckiego.
Jak można się dowiedzieć z oficjalnego komunikatu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, szef agencji „jest doświadczonym dyplomatą, analitykiem oraz specjalistą ds. bezpieczeństwa. Brał udział w misjach dyplomatycznych w Afganistanie, był chargé d’affaires Ambasady RP w Ankarze, tłumaczem Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku oraz doradcą politycznym dowódcy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. W 2004 r. został ranny podczas ostrzału bazy w Babilonie, nie skorzystał z możliwości ewakuacji do kraju i pozostał na misji”.
Przeskakiwanie prawa
Z oficjalnego komunikatu nie można się dowiedzieć, że Piotr Krawczyk od lat jest uważany za człowieka związanego z obecnym ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim (jeszcze od czasów Ligi Republikańskiej) i był w Służbie Wywiadu Wojskowego. Z naszych informacji wynika, że do Agencji Wywiadu przyszedł w stopniu kapitana. I bardzo szybko awansował. – Piotr Krawczyk ma obecnie stopień podpułkownika – informuje nas Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy Kamińskiego. Przeskoczenie dwóch stopni (po drodze jest kapitan i major) w tak krótkim czasie to rzecz nadzwyczajna. Artykuł 72 ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu jasno stwierdza, że „nadanie kolejnego, wyższego stopnia nie może nastąpić wcześniej niż po przesłużeniu w stopniu” kapitana czy majora czterech lat. Pewną furtką może być art. 73, który mówi, że „w przypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie funkcjonariusza posiadającego pozytywną opinię służbową oraz szczególne kwalifikacje zawodowe lub umiejętność do pełnienia służby na odpowiednim stanowisku służbowym można mianować na kolejny wyższy stopień mimo niespełnienia innych warunków wymaganych do mianowania na ten stopień albo przed upływem ustalonych okresów. Okresy te nie mogą być jednak skrócone więcej niż o połowę.” W tym wypadku musiały one zostać skrócone jednak bardziej niż wymienione okresy. Tak więc mogło dojść do naruszenia prawa. – Jego awanse, o dwa stopnie, odbyły się zgodnie z przepisami Ustawy o ABW i AW – uważa Stanisław Żaryn.
Dewaluacja autorytetu
W ubiegłym tygodniu TVN 24 ujawnił, że szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr Pogonowski awansował nawet szybciej – on 17 stopni przeskoczył w kilkanaście miesięcy. – To chyba jakaś zaraza, której podlegają służby pod szefostwem Prawa i Sprawiedliwości. Nie za zasługi, ale za przynależność – komentuje poseł Marek Biernacki (PO) z sejmowej komisji służb specjalnych. – Nastąpiła dewaluacja stopni oficerskich. W ten sposób nie buduje się autorytetu – komentuje opozycyjny polityk.
Relikt komunizmu
Jednak można też na ten problem spojrzeć inaczej. – Stopnie w służbach cywilnych to relikt przeszłości pamiętający czasy komunizmu. To jest normalne w wojskowych służbach, ale na Zachodzie w cywilnych formacjach stopni nie ma – mówi nasz rozmówca związany z tym środowiskiem. – W cywilnych służbach, także w Polsce, w ogóle nie powinno być stopni. Normalne jest to, że politycy wybierają szefów służb, ale gdyby nie było stopni, taka szopka nie byłaby potrzebna. Na przykład w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym stopni nie ma – wskazuje doświadczony funkcjonariusz.
Szybkie awanse co jakiś czas w służbach się zdarzają. Bo choć szef agencji jest „centralnym organem administracji rządowej” działającym przy pomocy AW i formalnie funkcjonariuszem być nie musi, to odpowiedni stopień znacznie ułatwia codzienne funkcjonowanie i kierowanie tą instytucją.
Pikanterii sprawie dodaje to, że pod koniec ubiegłego tygodnia w środowisku związanym z bezpieczeństwem gruchnęła wieść, że Piotr Krawczyk podał się do dymisji. – To nieprawda. Dalej jest szefem AW, choć przebywa na urlopie – dementował w piątek Stanisław Żaryn.