Ustalenia, jakie zawarli w piątek prezydenci USA i Rosji, Donald Trump i Władimir Putin, nie są dealem, jakiego oczekiwano po wygranej Trumpa, ale też nie oznaczają jedynie zawarcia znajomości dwóch liderów - ocenia moskiewski ośrodek Carnegie.

W opublikowanej w sobotę analizie renomowany think tank podkreśla m.in., że podczas spotkania prezydentów "zakceptowano wprowadzenie zawieszenia broni w południowo-zachodniej Syrii", w tworzonej tam tzw. strefie deeskalacji.

Ośrodek zwraca uwagę, że zawieszenie broni "będzie zapewniane siłami i środkami rosyjskiej policji wojskowej w koordynacji z Amerykanami i Jordanią". Oznacza to - zdaniem Carnegie - że "w istocie, zaakceptowano ograniczoną rosyjską operację naziemną w Syrii, która będzie oczywiście prowadzona nie tylko w interesach mieszkańców tej strefy (deeskalacji), ale i rządu w Damaszku".

Moskiewski think tank ocenia też, że ustalenie dotyczące "specjalnego przedstawiciela USA ds. Ukrainy, ze szczególnym kanałem komunikacji z rosyjskim specjalnym przedstawicielem wydaje się czymś mocniejszym niż jedynie wznowienie kontaktów pomiędzy (Władisławem) Surkowem i (Victorią) Nuland". Nuland, przedstawicielka Departamentu Stanu USA w administracji Baracka Obamy i Władisław Surkow, doradca Putina, prowadzili amerykańsko-rosyjskie konsultacje ws. kryzysu ukraińskiego.

Carnegie zauważa, że "problem dealu między Trumpem i Putinem polega na tym, że na pierwszy rzut oka nie mają oni równoważnych do wymiany tematów". Rosja chciałaby uzyskać od USA wiele, np. anulowanie sankcji, "nieoficjalne uznanie Krymu za część Rosji", a także "uznanie jej za równoważnego sojusznika, który samodzielnie prowadzi kampanię przeciw terroryzmowi islamskiemu na Bliskim Wschodzie". Natomiast "na razie nie widać, jakie konkretne cele są dla USA zasadniczo nie do osiągnięcia bez współpracy z Rosją - chyba że rozwiązanie kryzysów stworzonych przy jej udziale" - ocenia ośrodek.

Zarazem w ocenie think tanku "Trump znalazł się w klasycznej pułapce amerykańskiego pragmatyka". "Łatwiej jest uzyskać od Rosji to, czego się chce, zmniejszając presję na nią. Ale samo zmniejszenie presji oceniane jest tak, że Rosja uzyskała to, czego chciała dla siebie" - zaznacza Carnegie.

W ocenie Carnegie Rosja zdołała podwyższyć swą rolę "do poziomu globalnego przeciwnika". Działa to zdaniem ośrodka "nie tylko na niekorzyść umów z nią, ale i na ich korzyść". Jeśli bowiem Rosja jest "tak silna i niebezpieczna, jak jest przedstawiana przez ostatnie miesiące, to nie jest potrzebna żadna konkretna wymiana". Sukcesem będzie "samo rozładowanie napięć" w relacjach z tym przeciwnikiem - ocenia moskiewski think tank. "Zniwelowanie zagrożenia, bez konkretnej wymiany według listy już jest w takim wypadku prezentem dla własnego kraju i dla ludzkości i właśnie tym osiągnięciem wyniku, które chce Trump" - konkluduje Carnegie.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)