Uważam, że szanse wpisania podziemia Tarnowskich Gór na Listę światowego dziedzictwa UNESCO to 60 do 40; w opinii ekspertów proces wpisu należy nieco przedłużyć. Jestem realistą - powiedział PAP wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński.

Polska po raz pierwszy jest gospodarzem sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO? Jakie znaczenie ma dla naszego kraju organizowanie takiego wydarzenia?

Gliński: Ma duże znaczenie prestiżowe, ale także i praktyczne - to potwierdza naszą pozycję na świecie, to potwierdza także polski wkład w organizację systemu ochrony zabytków. Lista światowego dziedzictwa stanowi busolę wskazującą istotne wartości. To jest także instytucja po prostu wspomagająca inne kraje w ochronie ich dziedzictw narodowych, bo nie wszyscy mają na przykład profesjonalne kadry. My mamy kadry, mamy odpowiednie doświadczenia, mamy wiele pokoleń specjalistów.

Poza tym Polska od samego początku była obecna przy tworzeniu światowego systemu ochrony zabytków. Byliśmy sygnatariuszami pierwszych konwencji, także polskie doświadczenia powojennej odbudowy Warszawy są znane na całym świecie - były wielokrotnie przytaczane. Dyrektor generalna UNESCO, pani Irina Bokova bardzo często odnosi się do tych doświadczeń, bo to faktycznie było i jest w jakimś sensie imponujące. Może być także przydatne współcześnie w związku z problemem odbudowy miast, które są wyniszczone w trakcie działań wojennych.

Delegaci będą dyskutować m.in. o 34 miejscach zgłoszonych do wpisania na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, wśród których jest kopalnia ołowiu, srebra i cynku wraz z systemem gospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach. Jakie mamy szanse na wpis?

Gliński: Jestem realistą. Uważam, że szanse są 60 do 40, ponieważ opinia ekspertów jest taka, żeby ten proces nieco przedłużyć, uzupełnić wpis, więc trudno przesądzać w tej chwili, czy będziemy mieli ten wpis już teraz, czy dopiero za rok.

Na sesję UNESCO w trybie nagłym, "emergency", Palestyna zgłosiła wniosek o wpisanie na tę listę Starego Miasta w Hebronie? Jakie to może mieć konsekwencje dla przebiegu sesji?

Gliński: Tryb nagły wydaje się może niepotrzebny, dlatego będziemy się starali łagodzić ewentualne kontrowersje. Polska jest organizatorem sesji i jest odpowiedzialna za to, żeby dyskusja przebiegła w sposób spokojny i zrównoważony. UNESCO ma wypracowane procedury na temat rozwiązywania takich spraw i tutaj procedury mogą być pomocne, ponieważ one wykluczają jakieś gwałtowne zmiany. Są procesy, gdzie eksperci często zastępują polityków i może lepiej, bo to wycisza emocje. My nie jesteśmy zainteresowani tym, by jakikolwiek konflikt polityczny zdominował 41. sesję Komitetu Światowego Dziedzictwa, bo to jest instytucja, która ma zbyt wielkie zasługi i zajmuje się zbyt poważnymi sprawami, żeby obrady takiego ciała były zdominowane przez jakiś konflikt polityczny. To jest instytucja, która wyznacza wartości dla ludzkości i wszystkim powinno nam zależeć na tym, żeby obrady toczyły się w sposób cywilizowany, spokojnie.

Jednym z tematów poruszanych podczas sesji ma być odbudowa Warszawy w kontekście odbudowy syryjskiego Aleppo. Co pan uważa o takim pomyśle?

Gliński: Myślę o nim jak najlepiej. To jest m.in. taki leitmotiv naszej sesji. Uważamy, że nasze doświadczenia związane z odbudową Warszawy, ale szersze doświadczenia związane z budową całej polskiej szkoły rekonstruktorów, konserwatorów, archeologów, przyrodników są warte wykorzystania w wielu miejscach na świecie, także w tych miastach-symbolach, czyli w Palmirze i Aleppo (Syria).

Z czego wynika problem Puszczy Białowieskiej, czemu ten temat wywołuje aż tyle kontrowersji?

Gliński: Cała sprawa zaczęła się od tego, że w 2014 roku poszerzono obszar, który stanowi to miejsce światowego dziedzictwa. Pierwotnie Puszcza Białowieska została wpisana na Listę światowego dziedzictwa w granicach parku narodowego, czyli tej strefy, która jest chroniona w sposób najbardziej restrykcyjny i profesjonalny. Poszerzono ten teren o obszary niejednolite, gdzie z jednej strony, owszem, są rezerwaty przyrody i tam jest rygor ochrony dość oczywisty, natomiast są tam także obszary nadleśnictw i lasu gospodarczego, który był sadzony ręką człowieka, który sam nie jest w stanie się obronić wobec inwazji kornika. To jest dość skomplikowana sytuacja, bo to są nie nieporównywalne obszary. Tymczasem całość została wpisana i teraz jest pytanie - co robić z tymi obszarami, które nie stanowią tego dziedzictwa w takim stopniu jak las naturalny znajdujący się w Parku Narodowym. Stąd debata i dyskusja, jak z tego wybrnąć.

W tej chwili stanowisko UNESCO jest takie, że debata na ten temat zostaje przeniesiona na za rok do Bali, na 42. sesję. Przez ten rok będziemy jeszcze dyskutowali, zostanie wysłana misja ekspertów do Białowieży i tam będziemy mogli przedstawić jeszcze raz nasze argumenty. Ja jestem przekonany, że specjaliści zrozumieją istotę sprawy. Nie można porównywać obszaru lasu, który jest lasem gospodarczym z tymi obszarami, które są pod rygorem ścisłej ochrony.

Czy ktoś zgłosił wniosek, żeby zdjąć z agendy Puszczę Białowieską?

Gliński: Nieporozumienie wyniknęło z mojej wypowiedzi w Sejmie, która była nieprecyzyjna. Mianowicie debaty o Puszczy nie ma w grafiku, nie ma na agendzie i o to chodziło mi w Sejmie. Debata na pewno by się skończyła jakimiś kontrowersjami. Nie jesteśmy jeszcze przygotowani do debaty, bo najpierw musi być praca ekspertów - solidna, rzetelna i taka, która wymaga debaty eksperckiej, a dopiero później debata na forum plenarnym. Puszcza jest w agendzie, jako stanowisko do - tylko i wyłącznie - przyjęcia. Stanowisko to mówi, że debata o Puszczy jest przesunięta na następną sesję. W międzyczasie pracować będą eksperci. To jest to, co chcemy zakomunikować społeczeństwu.