W sobotę rano czasu miejscowego zaprzysiężony został nowy rząd Hongkongu, kierowany przez Carrie Lam. Przed nowym gabinetem stoją trudne wyzwania, w tym odzyskanie zaufania obywateli i problem niedostatku mieszkań – oceniają eksperci.

Ceremonii zaprzysiężenia Lam przewodniczył prezydent ChRL Xi Jinping, który przybył do miasta w związku z obchodami 20. rocznicy przekazania tej byłej brytyjskiej kolonii Chinom. Jest to ostatni dzień wizyty prezydenta w Hongkongu.

Większość ministrów z gabinetu ustępującego szefa hongkońskiej egzekutywy Leung Chun-yinga zachowała swoje funkcje.

Lam, będąca pierwszą w historii kobietą na stanowisku szefa administracji Hongkongu, została wybrana w marcu br. w głosowaniu przez liczący 1,2 tys. członków komitet elektorów, uważany za lojalny wobec Pekinu.

Lam obejmuje rządy w mieście głęboko podzielonym według linii poglądów politycznych i przeżywającym kryzys tożsamości. Według komentatora dziennika „South China Morning Post” Alexa Lo, w takich warunkach odzyskanie zaufania obywateli będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe do osiągnięcia w krótkim czasie.

Jednocześnie – jak zauważa komentator - Lam będzie musiała udowodnić władzom w Pekinie, że obdarzyły zaufaniem właściwą osobę. W piątek prezydent Xi, podczas spotkania z przedstawicielami hongkońskich elit biznesowych i politycznych, poprosił ich o wsparcie dla nowego gabinetu.

Jednym z podstawowych problemów trapiących obecny Hongkong są galopujące ceny nieruchomości i niedostatek mieszkań w przystępnych cenach, który sprawia, że wielu młodych ludzi nie może sobie pozwolić na zakup własnego lokum – ocenił w rozmowie z PAP kulturoznawca z Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu Ip Iam-chong.

W mieście do rekordowych rozmiarów powiększyła się też przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi. Według oficjalnych danych w 2016 roku współczynnik Giniego, używany jako wskaźnik nierówności społecznych, wyniósł w Hongkongu 0,559, ustępując tylko Nowemu Jorkowi.

W czerwcowym badaniu opinii publicznej przeprowadzonym przez Uniwersytet Hongkongu zaledwie 3,1 proc. respondentów w wieku 18-29 lat zadeklarowało, że uważa się w ogólnym sensie za Chińczyków. Według ekspertów świadczy to o niechęci, jaką młodzi Hongkończycy odczuwają względem Chin kontynentalnych.

Hongkończycy, nawet ci o poglądach demokratycznych, nie liczą raczej na Lam w kwestii reformy politycznej, gdyż decyzje w tej sprawie nie należą do władz Hongkongu, lecz do władz centralnych – wyjaśnił Ip.

Zasady wyboru szefa administracji regionu stały się w 2014 roku przyczyną masowych studenckich protestów, zwanych rewolucją parasolek, lub ruchem Occupy. Setki tysięcy ludzi protestujących domagały się wprowadzenia pełnej demokracji i powszechnych wyborów w 2017 roku.

Rząd nie ugiął się pod żądaniami demonstrantów, a nowego sposobu wyboru szefa rządu nie wprowadzono. Carrie Lam, podobnie jak jej poprzednik Leung Chun-ying, została więc wybrana przez komitet elekcyjny.

Brak ustępstw ze strony rządu spowodował rozgoryczenie zwolenników demokracji, nadszarpnął zaufanie młodych ludzi do władz i pogłębił podziały w hongkońskim społeczeństwie.

W sobotę wczesnym rankiem policja zatrzymała kilku prodemokratycznych aktywistów, którzy usiłowali urządzić protest podczas ceremonii flagi państwowej – podała gazeta internetowa „Hong Kong Free Press”. Po południu, jak zwykle przy okazji rocznicy przekazania Hongkongu Chinom, przez miasto przejdzie marsz demokratyczny.

Z Hongkongu Andrzej Borowiak (PAP)