Spodziewam się, że Katarzyna P. skorzysta z prawa odmowy składania zeznań - powiedział członek komisji ds. Amber Gold Witold Zembaczyński (Nowoczesna). Oczywiście wpłynęłoby to źle na nasze postępowanie, bo wszystkie informacje dot. Amber Gold Katarzyna P. miała z pierwszej ręki - dodał.

O godz. 10. w Sądzie Okręgowym w Warszawie ma się rozpocząć przesłuchanie przed komisją śledczą Katarzyny P., żony twórcy tej spółki Marcina P., który zeznawał przed komisją w środę.

"Niestety spodziewam się tego, że skorzysta z prawa odmowy składania zeznań, to wynika z takich sygnałów, które docierają do komisji ze strony jej pełnomocnika, to oczywiście będzie ze szkodą dla naszego postępowania" - powiedział Zembaczyński w czwartek rano w TVN24.

Ocenił, że Katarzyna P. jest "istotnym świadkiem, z tego względu, że miała te informacje z pierwszej ręki, ona może powiedzieć, kto stał za Marcinem P., może powiedzieć, w jaki sposób dążyli do tego multiplikowania spółek, kto im to odradzał". "Tylko małżeństwo P. w tej chwili skupia się wyłącznie na swoim interesie prawnym w procesie karnym, dlatego tak zdawkowo odpowiada" - powiedział poseł Nowoczesnej.

Zembaczyński ocenił, że słowa Marcina P. wypowiedziane w środę przed komisją śledczą, że on "nie ma nic zwrócenia Polakom" są linią obrony, która ma sprawić, żeby Polacy sami czuli się winni. Dodał, że Marcin P. wydawał się osobą pewną siebie, która nad wszystkim panuje.

Pytany, czy miał wrażenie, że Marcin P. chce "wykiwać komisję", Zembaczyński odpowiedział: "To było bardzo wyczuwalne, w momencie kiedy zadawałem mu kluczowe pytania, skąd miał kapitał na rozpoczęcie swojej działalności, kto mu dał know-how, uchylał się od tych odpowiedzi".

Zembaczyński odniósł się również do kwestii ochrony osobistej Marcina P. jako świadka. "Nie chciałbym dożyć takiego dnia, że nagle okaże się, że Marcin P. zadławił się papierem toaletowym w ubikacji, a przypomnę, że są za nim już co najmniej trzy próby samookaleczenia bądź próby samobójcze, w tym jedna w tym roku" - powiedział.

Poseł Nowoczesnej stwierdził też, że zawód działaniem służb w sprawie Amber Gold to nie tylko brak zainteresowania spółkami Marcina P., ale i nieudolne zabezpieczenie materiału dowodowego. Odnosząc się do słów Marcina P., że funkcjonariusze ABW nie potrafili zgrać z dysków wszystkich informacji, Zembaczyński powiedział, że "nie potrafili albo nie chcieli". "To jest pytanie, które ja będę cały czas drążył" - zapowiedział.

"Proszę mi wytłumaczyć sytuację, w której ABW dokonuje zajęcia dokumentów, a ta część elektroniczna nie jest przejęta przez delegaturę gdańską, tylko właśnie przez warszawską, i jeszcze dochodzi do tego, że nie całość materiału zostaje przejęta, nie całość zostaje zgrana, a część zostaje bezpowrotnie utracona" - powiedział.

Pytany o rolę Michała Tuska, Zembaczyński stwierdził, że według niego Tusk jest w tej sytuacji ofiarą. "Dlaczego Marcin P. był zdolny do tego, żeby posługiwać się w sposób bezwiedny synem premiera?" - pytał. "Tusk padł ofiarą ofiarą oszusta" - ocenił.

Zembaczyński uważa, że należy przesłuchać prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. "W naszych aktach znajdują się korespondencje, które wskazują na to, że do takiego spotkania miało dojść, między Marcinem P. a prezydentem Adamowiczem" - powiedział. "Prezydent jako gospodarz miasta na pewno też za pośrednictwem swoich urzędników wchodził w różne interakcje ze spółkami Marcina P." - dodał.

Zembaczyński stwierdził, że jego zdaniem sprawa Amber Gold będzie "wielką okazją" dla Prawa i Sprawiedliwości, żeby znów rozpocząć "krucjatę polityczną", jednak jemu chodzi o to, by tę sprawę rozliczyć i zamknąć. (PAP)