Nie ma mowy o żadnym konflikcie z ministrem Mateuszem Morawieckim; czasami są różnice i one są absolutnie merytoryczne - mówiła we wtorek minister pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że między Morawieckim i Rafalską jest konflikt; spór ma dotyczyć m.in. możliwości dorabiania przez emerytów, sposobu nakłonienia do dalszej pracy osób, które osiągnęły wiek emerytalny, postepowania w przypadkach zbyt krótkiego stażu pracy.

Jak powiedziała Rafalska w wywiadzie dla portalu wPolsce.pl. to "niebywałe sensacje, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością". "Czego to nie można się dowiedzieć czytając w szczególności +Gazetę Wyborczą+. Ja po prostu oniemiałam" - powiedziała minister.

"Nie ma tu mowy o żadnym konflikcie. Zresztą proszę zobaczyć: mamy ministra finansów, który trzyma twardą ręką budżet państwa, jest jeszcze ministrem rozwoju i w dodatku w randze wicepremiera. Jakiś spór, konflikty i to jeszcze +na noże+ - nie ma mowy o tym" - powiedziała.

"Czasami są różnice i one są absolutnie merytoryczne" - zapewniła.

Dopytywana o sprawę możliwości dorabiania przez emerytów, Rafalska odpowiedziała, że "tu nie ma żadnych zmian, czyli nie ma ograniczeń, chyba że dotyczą one osób, które przeszły rzeczywiście na wcześniejszą emeryturę". "Takie elementy pojawiały się podczas przeglądu emerytalnego, ale to jest sprawa już w tej chwili zamknięta" - mówiła.

Według Rafalskiej rzeczywiście pojawiają się pomysły, żeby znaleźć zachętę do pozostawienia osób na rynku pracy, ale - jak podkreśliła - "to nie jest nic nagannego". Jednocześnie zaznaczyła, że obniżenie wieku emerytalnego to "realizacja naszego podstawowego punktu programowego, czyli przywrócenie wieku emerytalnego, który wcześniej Donald Tusk niespodziewanie wydłużył do 67 roku życia".

"Wiemy już dzisiaj na pewno: 17 proc. tych osób, mimo wydłużonego wieku emerytalnego, pozostaje na rynku i kontynuuje swoją pracę zawodową. Jeżeli teraz będzie ten wiek 60 i 65, to do końca nie mamy pewności, ile osób zostanie, ale wszystko wskazuje na to, że może to być ok. 25 proc., a może to być więcej" - powiedziała minister.