DEZINFORMACJA | Według amerykańskich służb odpowiedzialni za kryzys w Zatoce Perskiej są rosyjscy hakerzy
Mieli oni podrzucić informację kompromitującą emira Kataru. Fałszywa wiadomość doprowadziła do izolacji kraju. Kreml zaprzeczył wczoraj tym doniesieniom.
– To zaczęło się od sfabrykowanych informacji opublikowanych na serwerach naszej narodowej agencji informacyjnej, której zhakowanie potwierdziła FBI – uważa szejk i zarazem szef MSZ Kataru Mohammed bin Abdulrahman al-Thani. Mowa o depeszy prasowej z 24 maja. Z jej treści wynikało, że emir Kataru, szejk Tamim bin Hamad al-Thani chwalił szyicki i rywalizujący z Arabią Saudyjską Iran za stabilizowanie regionu. Miał też podkreślać swoje dobre relacje z Izraelem. I krytykować Donalda Trumpa.
Zasada działania prowokacji z udziałem fałszywego tekstu prasowego jest analogowa, mimo że przeprowadzono ją w epoce dominacji nowych mediów. W zasadzie jest kopią pomysłu Bismarcka, który w 1870 r. przeredagował korespondencję między swoją kancelarią a królem Prus Wilhelmem I i opublikował ją w prasie. Zmanipulowany tekst był obraźliwy dla cesarza Napoleona III Bonapartego i po sześciu dniach doprowadził do wypowiedzenia wojny Prusom przez Francję. Paryż dał się sprowokować, a Bismarck zrealizował swoje ukryte cele.
Analogowe w gruncie rzeczy było też uderzenie hakerskie podczas wyborów w USA. Wykradzenie e-maili Demokratów wymagało wiedzy na temat nowych technologii, ale przekazanie ich WikiLeaks zaangażowania agentów i tradycyjnego szpiegostwa. Sednem śledztwa w Stanach nie jest uderzenie w serwery Partii Demokratycznej, bo to – jak mówił sam twórca Julian Assange – mógłby zrobić 14-latek, ale zaangażowanie w operację służb specjalnych.
W każdym z tych przypadków wyciek informacji był tylko pretekstem do szerszych działań politycznych. W przypadku Kataru w wersji minimum chodzi o utemperowanie ambicji niewielkiego, lecz zamożnego i coraz bardziej wpływowego państwa. W wersji maksimum – jak pisze we wczorajszym wydaniu dziennik „Financial Times” – doprowadzenie do zmiany władzy w Doha. W przypadku Rosjan motywem może być próba zablokowania małej stabilizacji, do której dąży w regionie administracja Trumpa (konflikt podważa rezultaty jego ostatniej wizyty w Arabii Saudyjskiej). Na wojnie dyplomatycznej traci też państwo, z którym USA prowadziły sondażowe rozmowy o możliwości przeniesienia dowództwa V Floty USA z Bahrajnu do Kataru właśnie (powodem takiej decyzji jest ryzyko niestabilności w Bahrajnie).
Zarzut pod adresem Kataru wspierania Państwa Islamskiego jest kuriozalny. Od lat bogate rodziny z Doha mają dobre stosunki z przedstawicielami ugrupowań fundamentalistycznych. Nie tylko z tzw. Państwa Islamskiego, ale też ruchu talibskiego. Od dawna w Katarze działa oficjalne przedstawicielstwo talibów (quasi-ambasada nazywana biurem politycznym Islamskiego Emiratu Afganistanu). Jest ono wykorzystywane jako kanał komunikacji przy rozmowach o przyszłości Afganistanu. Pełni też funkcję pośrednika, gdy dojdzie do porwania kogoś znacznego przez rebeliantów talibskich (tak było np. w przypadku porwania w 2009 r. sierżanta armii USA Roberta Bergdahla przez ugrupowanie Dżalaluddina Haqqaniego). W szczytowym momencie w Doha mieszkało co najmniej 20 wysokich rangą talibów wraz z rodzinami (wszyscy kwalifikowali się do pobytu w Guantanamo). W Katarze mieszkał również zabity w 2004 r. przez oficerów rosyjskiego wywiadu cywilnego SWR lider czeczeński Zelimchan Jandarbijew.
Arabia Saudyjska argument o wspieraniu przez Katar radykałów traktuje instrumentalnie. Rodziny saudyjskie też utrzymują nieformalne kontakty z liderami ugrupowań ekstremistycznych, a ideologia wahabizmu, która się tu narodziła, leży u podstaw Al-Kaidy, Boko Haram i tzw. Państwa Islamskiego. „Musimy użyć naszych dyplomatycznych oraz bardziej tradycyjnych narzędzi wywiadu, by wywrzeć presję na rządy Kataru i Arabii Saudyjskiej, które dostarczają tajną pomoc finansową i logistyczną ISIS i innym radykalnym ugrupowaniom w regionie” – czytamy w ujawnionej przez brytyjski dziennik „The Independent” notatce Departamentu Stanu USA z 17 sierpnia 2014 r.