Szef komisji ustawodawczej poseł PiS Marek Ast chce przeciąć związany z zeszłotygodniową uchwałą spór pomiędzy Sądem Najwyższym i Kancelarią Prezydenta.
– Rozbieżności w stanowiskach by nie było, gdyby kodeks postępowania karnego wyraźnie pośród przesłanek umorzenia postępowania przewidywał, że dochodzi do niego także wtedy, gdy prezydent stosuje akt łaski przed uprawomocnieniem się wyroku – wyjaśnia Ast.
Chodzi o art. 17 kodeksu. Określa on obecnie dwanaście sytuacji, w których nie należy wszczynać postępowania karnego, a to już wszczęte umorzyć. Gdyby w momencie zastosowania prawa łaski wobec Mariusza Kamińskiego w tym katalogu znajdowało się również ułaskawienie przez głowę państwa, sprawa byłaby jasna. Sąd Najwyższy najprawdopodobniej w ogóle by się nią nie zajmował, a do wydania uchwały by nie doszło. Ale została już wydana. I tu pojawia się wątpliwość: czy ewentualna nowelizacja kodeksu postępowania karnego wpłynęłaby jakkolwiek na sytuację procesową ministra koordynatora służb specjalnych?
Zdaniem posła Asta – jak najbardziej. Powołuje się on na art. 4 kodeksu karnego: „Jeżeli w czasie orzekania obowiązuje ustawa inna niż w czasie popełnienia przestępstwa, stosuje się ustawę nową, jednakże należy stosować ustawę obowiązującą poprzednio, jeżeli jest względniejsza dla sprawcy”. Zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, wątpliwe jest, aby na podstawie tego przepisu jakikolwiek sąd mógł pominąć w rozważaniach wydaną już uchwałę SN. Wynika z niej, że zastosowane wobec Mariusza Kamińskiego prawo łaski należy traktować jako nieistniejące. Nowelizacja kodeksu postępowania karnego nie może w tym przypadku prowadzić do konwalidacji (uzdrowienia) czynności prawnej. W praktyce więc nowa regulacja mogłaby objąć mocą Kamińskiego w sytuacji, w której prezydent po jej wejściu w życie (a jeszcze przed wydaniem prawomocnego wyroku w sprawie ministra) ułaskawiłby go ponownie.
Propozycja posła budzi wątpliwości natury konstytucyjnej. Profesor Marek Chmaj z Uniwersytetu SWPS uważa, że władza ustawodawcza poprzez nowelizację jednego aktu prawnego chciałaby zwiększyć kompetencje prezydenta, czyli przedstawiciela władzy wykonawczej, kosztem władzy sądowniczej. Chmaj podkreśla, że gdyby takie działanie uznać za dozwolone, parlament mógłby bez konstytucyjnej większości dodać głowie państwa wiele uprawnień, do których nie jest ona umocowana. Tym samym pomysł posła w praktyce prowadziłby do obejścia wymogu posiadania większości dwóch trzecich w Sejmie, by wprowadzać najważniejsze zmiany ustrojowe.
Marek Ast zaznacza jednak, że jego propozycja nie ma na celu wywoływania kolejnych sporów, lecz ugaszenie tych już rozbuchanych. Chodzi o to, aby w tak ważnych kwestiach jak stosowanie prawa karnego było jak najmniej rozbieżności.
Przewodniczący komisji ustawodawczej zastrzega zarazem, że jego propozycji nie należy traktować jako stanowiska całego Prawa i Sprawiedliwości.