Dwaj sędziowie z Wrocławia i Szczecina zostali przyłapani przez sklepowych ochroniarzy z towarem w kieszeniach. Nie orzekają, trwają postępowania dyscyplinarne, ale wciąż nie przedstawiono im zarzutów karnych - pisze środowa "Gazeta Polska Codziennie".

Jak pisze GPC, sędzia Paweł M. z Sądu Okręgowego w Szczecinie w połowie ub.r. wyniósł z marketu element wkrętarki wart niespełna 100 zł, a u sędziego Roberta W. z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu znaleziono w kieszeniach sprzęt elektroniczny o wartości 2,5 tys. zł. Według dziennika, ochroniarze obu złapali na gorącym uczynku, mimo tego - jak pisze autor artykułu - Paweł M. "jeszcze długo" wydawał wyroki, zarzuty dyscyplinarne usłyszał po ponad pół roku. Gazeta powołuje się na Marka Hinera, rzecznika dyscyplinarnego przy Krajowej Radzie Sądownictwa, według którego zarzuty dyscyplinarne postawiono również Robertowi W.

Cytowany przez "GPC" sędzia Roman Kowalkowski z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku poinformował, że dotychczas nie wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu Pawłowi M. Według dziennika, takiego dokumentu nie sporządzili także prokuratorzy badający sprawę Roberta W. Cytowany w artykule prok. Maciej Kujawski poinformował, że prokurator z Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej "właśnie kończy analizować materiał dowodowy w tej sprawie".

Gazeta dodaje, że M. "wpadł" 10 miesięcy temu, a Robert W. - trzy.