USA doszły wstępnie do wniosku, że Rosja wiedziała z wyprzedzeniem o ataku chemicznym sił syryjskich na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib - pisze we wtorek agencja Associated Press. Zginęło tam co najmniej 86 osób.

AP powołuje się na "wysoką rangą amerykańską osobistość oficjalną", która zastrzegła sobie anonimowość, ponieważ nie jest upoważniona do publicznego wypowiadania się o sprawach dotyczących wywiadu.

Według tego źródła rosyjski dron latał nad szpitalem, do którego 4 kwietnia przywożono ofiary ataku w Chan Szajchun. Później samolot "produkcji rosyjskiej" zbombardował ten szpital. Amerykanie przypuszczają, że była to próba zatarcia śladów użycia broni chemicznej.

Osobistość amerykańska, na którą powołuje się AP twierdzi, że obecność zwiadowczego drona nad szpitalem nie mogła być przypadkowa i że Rosja musiała wiedzieć z wyprzedzeniem o ataku chemicznym.

AP odnotowuje, że to źródło nie podało, kiedy dokładnie dron znajdował się w rejonie szpitala. Nie ujawniło też bliższych informacji wojskowych i wywiadowczych, na podstawie których Pentagon przypuszcza, że Rosjanie mogli wiedzieć o zamiarze użycia gazu bojowego przez siły reżimu syryjskiego.

AP zwraca uwagę, że inna amerykańska osobistość oficjalna ostrzegła, również zastrzegając sobie anonimowość, iż USA nie ustaliły jeszcze ostatecznie, że Rosjanie wiedzieli z wyprzedzeniem o ataku w Chan Szajchun.

USA zareagowały na ten atak, o który oskarżyły prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ostrzeliwując w piątek nad ranem bazę syryjskich sił powietrznych Szajrat pociskami manewrującymi.

AP pisze, że zarzut, iż Rosjanie wiedzieli z wyprzedzeniem o ataku chemicznym, jest bardzo poważny, "nawet jak na standardy fatalnych obecnie relacji amerykańsko-rosyjskich". (PAP)