Europoseł PO Tadeusz Zwiefka podkreślał w poniedziałek, że Polska powinna wspierać ruchy demokratyczne na Białorusi. Krytykował przy tym wypowiedzi i działania władz polskich ws m.in. ograniczenia finansowania telewizji Biełsat.

O politykę polską wobec Białorusi Zwiefka był pytany na poniedziałkowej konferencji w Sejmie.

Europoseł przekonywał, że Polska powinna wspierać ruchy demokratyczne na Białorusi tak, jak czyniły to m.in. rządy PO. "Polska powinna wspierać dążenia tych Białorusinów, którzy marzą o demokratycznej ojczyźnie, którzy chcieliby mieć swobodne wybory, chcieliby mieć funkcjonowanie wielopartyjnego systemu demokratycznego, którzy chcieliby żyć tak samo, jak ich najbliżsi sąsiedzi, czyli Litwini i Polacy" - podkreślał polityk.

Krytykował przy tym niektóre działania przedstawicieli władz polskich, m.in. plany ograniczenia wsparcia finansowego dla telewizji Biełsat. "Nieszczęśliwymi" nazwał Zwiefka wypowiedzi marszałka Senatu Stanisław Karczewskiego, który niedawno pozytywnie wyrażał się o prezydencie Białorusi Alaksandrze Łukaszence, nazywając go "ciepłym człowiekiem".

Jego zdaniem, w miniony weekend prezydent Białorusi pokazał "swoją prawdziwą twarz". "On jej tak naprawdę nigdy nie chował, czasami lekko pudrował, ale nigdy nie pokazywał, że jest kimś innym niż w istocie jest. Łukaszenka od dawna gra na dwa fronty - na front moskiewski i na front unijny" - powiedział Zwiefka. "Czasami zwalnia opozycjonistów z więzienia, żeby pokazać tzw. ludzką twarz, że jest takim +ludzkim panem+ - znamy to stwierdzenie bardzo dobrze. Z innej zaś strony chce się podlizać Putinowi i pokazać, że jest watażką, który twardą ręką trzyma Białoruś" - dodał europoseł.

Od połowy lutego w różnych miastach Białorusi dochodzi do protestów przeciwko tzw. dekretowi o pasożytnictwie i w związku z trudną sytuacją gospodarczą. Od początku marca trwają zatrzymania uczestników i organizatorów demonstracji. Dużej części z nich wymierzane są kary aresztu lub grzywny. W aresztach przebywa wielu liderów i działaczy środowisk opozycyjnych.

W czasie sobotniego protestu z okazji Dnia Wolności w Mińsku, który próbowały uniemożliwić siły porządkowe, zatrzymano ok. 700 osób. Część z nich wypuszczono jeszcze tego samego dnia. W poniedziałek mają się rozpocząć procesy administracyjne pozostałych, m.in. za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach. Do zatrzymań doszło też w różnych miastach Białorusi w niedzielę, podczas spontanicznych protestów solidarności z uwięzionymi wcześniej.(PAP)