Stowarzyszenie Korespondentów przy Departamencie Stanu USA wyraziło rozczarowanie decyzją sekretarza stanu Rexa Tillersona, który w pierwszą podróż służbową zabrał ze sobą tylko dziennikarkę portalu Independent Journal Review.

"Stowarzyszenie Korespondentów przy Departamencie Stanu jest rozczarowane, że sekretarz Tillerson zdecydował się polecieć w tym tygodniu do Azji bez pełnego kontyngentu prasy dyplomatycznej, a nawet nie zabierając zbiorowego reportera" - poinformowało w środę stowarzyszenie w komunikacie opublikowanym przez agencję Associated Press.

Pisząc o "zbiorowym reporterze" chodzi o osobę, która towarzyszy dygnitarzowi rządowemu w podroży, czy obsługuje ważne wydarzenie pod warunkiem, że udostępni relację innym dziennikarzom. W USA w takiej roli występuje z reguły korespondent agencji AP, niekomercyjnej spółdzielni, której właścicielami jest większość amerykańskich, komercyjnych organizacji medialnych np. dzienniki "New York Times" i "Washington Post".

Rzecznik Departamentu Stanu tłumaczył decyzję Tillersona oszczędnościami oraz faktem, że do Azji szef amerykańskiej dyplomacji zdecydował się polecieć mniejszym samolotem. Wyjaśnienia te korespondenci mediów akredytowani przy Departamencie Stanu uznali za bałamutne, ponieważ z reguły za przelot dziennikarzy w samolocie rządowym płacą zatrudniające ich media.

Na pokładzie samolotu, którym Tillerson poleciał do Tokio znalazło się jednak miejsce dla korespondentki w Białym Domu Erin McPike z przychylnego nowej administracji portalu Independent Journal Review. Zdaniem lewicowego portalu Salon była to nagroda za pochlebny artykuł o szefie amerykańskiej dyplomacji.

Podczas swojej wizyty w Azji Tillerson odwiedzi Japonię, Koreę Południową i Chiny. Stowarzyszenie Korespondentów przy Departamencie Stanu USA wyraziło nadzieję, że dziennikarze podążający za Tillersonem samolotami linii komercyjnych będą mieli w Azji taki sam dostęp do szefa amerykańskiej dyplomacji jak faworyzowana dziennikarka.