Komisja prawna PE chce wycofać z projektu nowelizacji prawa autorskiego dwa zapisy: o objęciu prawem autorskim przedruków treści w internecie oraz o zobowiązaniu platform internetowych do monitorowania zamieszczanych przez użytkowników materiałów.

Informacje te pojawiły się w nieopublikowanym jeszcze oficjalnie raporcie, do którego dotarła m.in. PAP.

We wrześniu ub.r. Komisja Europejska przedstawiła projekt nowelizacji przepisów o ochronie praw autorskich w Unii Europejskiej. Proponowane regulacje aktualnie opracowywane są przez kilka komisji Parlamentu Europejskiego (wiodącą jest komisja prawna JURI) i Radę UE. Opinię na temat reformy praw autorskich przygotowała sprawozdawczyni komisji JURI, maltańska europosłanka Therese Comodini Cachia. Z raportu tego wynika, że JURI chce wprowadzić kluczowe zmiany do projektu KE, w tym wykreślić dwa najbardziej dyskusyjne zapisy dyrektywy.

Jedną z kluczowych zmian było wprowadzenie nowego prawa dla wydawców prasowych, którzy zostali prawnie uznani za podmioty prawa autorskiego. Miało im to zapewnić lepszą pozycję w negocjacjach w sprawie korzystania z ich treści, m.in. przedruku lub dystrybucji publikacji przez serwisy internetowe. Każdy, kto chciałby opublikować nawet fragment artykułu dziennikarskiego online, nawet w formie linku - gdzie wyświetlałby się nagłówek tekstu i miniatura zdjęcia ilustrującego materiał - musiałby najpierw wykupić od wydawcy licencję na jego publikację. Prawa autorskie do materiału obowiązywałyby przez 20 lat.

Zdaniem ekspertów, wprowadzając ten zapis, Komisja chciała dać wydawcom możliwość ściągania dodatkowych opłat za publikowanie ich materiałów np. w mediach społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter czy Pinterest, oraz przez wyszukiwarki lub tzw. agregatory wiadomości, czyli witryny zbierające i udostępniające nagłówki artykułów (m.in. Google News). Zwolennicy przekonywali, że przepisy pomogą walczyć z piractwem w sieci. Z kolei przeciwnicy alarmowali, iż okroją one możliwości linkowania (linki nie będą mogły zawierać zdjęć, tytułu, a nawet pojedynczych wyrazów identyfikujących tekst, do którego odsyłają), ograniczą wolność wypowiedzi i dostęp do wiarygodnych wiadomości, umożliwiając jednocześnie swobodne rozprzestrzenianie się tzw. fake news.

Z raportu wynika, że komisja prawna będzie chciała odrzucić tę regulację. Zdaniem Comodini wykorzystywanie fragmentów tekstu np. w linkach sprawia, że materiał jest bardziej rozpoznawalny i niekoniecznie przynosi wydawcom straty finansowe. Dlatego nie powinno być to objęte koniecznością wykupu licencji. Zdaniem sprawozdawczyni zamiast przyznawać dodatkowe uprawnienia wydawcom, Komisja powinna im ułatwić możliwość dochodzenia praw w sądzie w przypadku spraw o naruszenie praw autorskich."O zadośćuczynienie strat mógłby się w takiej sytuacji starać nie tylko dziennikarz, ale i wydawca" – tłumaczy PAP niemiecka europosłanka Julia Reda z Grupy Zielonych.

Komisja JURI chce także odrzucenia art. 13 projektu Komisji, który zakłada, że serwisy internetowe, a zwłaszcza platformy udostępniania plików (jak YouTube czy Wikipedia), gdzie internauci dzielą się zamieszczonymi przez siebie treściami, zobowiązane są aktywnie kontrolować działalność swoich użytkowników, żeby przeciwdziałać przypadkom łamania praw autorskich. Miało to przede wszystkim zagwarantować prawa artystów, których utwory mogą być powielane bez ich zgody np. na YouTubie. Zapis ten wywołał gorącą dyskusję, ponieważ wymaga od serwisów zainstalowania specjalnego oprogramowania filtrującego treści zamieszczane przez użytkowników, co pozwoli śledzić ich aktywność w sieci w ogóle. Przeciwnicy regulacji wskazują ponadto, że są one niezgodne z obowiązującymi przepisami dyrektywy o handlu elektronicznym, która zabrania wprowadzania odgórnego obowiązku kontrolowania konsumentów. Komisja JURI chce usunięcia zapisu o konieczności automatycznego monitorowania użytkowników. Zdaniem sprawozdawczyni obowiązkiem serwisów internetowych powinno być natomiast dopilnowanie tego, żeby przestrzegane były dotychczasowe umowy pomiędzy operatorem serwisu a wydawcą czy właścicielem praw autorskich. Serwis byłby np. zobligowany do usuwania albo blokowania treści pochodzących z nieznanych źródeł.

"Tak naprawdę żaden z kontrowersyjnych pomysłów KE dotyczących prawa autorskiego nie zyska większościowego poparcia w PE. Sprawozdawczyni komisji prawnej poprawia niemal wszystkie zapisy przedstawionej przez KE dyrektywy, w tym chce usunięcia tych najbardziej dyskusyjnych. To dobrze, ale jest jeszcze sporo do zrobienia, bo sprawozdawczyni nie proponuje np. dalszych kroków w kierunku harmonizacji przepisów" – komentuje w rozmowie z PAP Reda.

Raport Comodini zostanie poddany pod głosowanie w komisji prawnej 22 lub 23 marca. Głosowanie plenarne PE ws. reformy prawa autorskiego przewidziane jest na koniec 2017 r. albo początek 2018 r.

Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)