Prokuratura w Rzymie przesłuchała w piątek ojca byłego premiera Włoch Matteo Renziego. Tiziano Renzi podejrzany jest o to, że wykorzystywał fakt, iż był ojcem szefa rządu, i miał obiecywać biznesmenom wygranie przetargów w zamian za korzyści finansowe.

Były premier oświadczył, że jeśli jego ojciec jest winny, powinien otrzymać "podwójną karę".

Włoskie media podały, że w czasie prawie 4-godzinnego przesłuchania Tiziano Renzi zapewnił, że nigdy nie wziął żadnych pieniędzy. "To ewidentny przykład nadużywania nazwiska" przez innych - stwierdził cytowany przez swego obrońcę.

Śledztwem został objęty w związku ze sprawą państwowej firmy Consip, zajmującej się organizacją przetargów dla publicznej administracji. Ujawniono tam skandal korupcyjny. Do aresztu pod zarzutem korupcji trafił znany przedsiębiorca z Neapolu Alfredo Romeo.

"Pan Renzi odpowiedział na wszystkie pytania i wyjaśnił, że nie odegrał żadnej roli" w tej sprawie, będącej przedmiotem dochodzenia - oświadczył adwokat ojca byłego premiera. Tiziano Renzi zapewnił też, że nie zna Romeo, którego śledczy przedstawiają jako "wielkiego łapówkodawcę".

Były premier w wywiadzie telewizyjnym w piątek wieczorem oświadczył: "Jeśli mój ojciec według prokuratorów popełnił jakieś przestępstwo, pragnę, by proces został szybko wytoczony".

"Jeśli jest naprawdę winny, powinien zostać skazany surowiej niż inni, na podwójną karę, by dać sygnał" - dodał Matteo Renzi.