Sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała w środę kandydatury na nowych ambasadorów RP w Kanadzie i Republice Korei - Andrzeja Kurnickiego i Piotra Ostaszewskiego.

Dr Andrzej Kurnicki jest wykładowcą akademickim i kierownikiem zakładu rynków kapitałowych na Uczelni Łazarskiego, a z wykształcenia - ekonomistą specjalizującym się w problematyce finansów i rynku kapitałowego. Na stanowisku ambasadora w Kanadzie zastąpi Marcina Bosackiego, który pełnił tę funkcję od września 2013 r. do końca lipca ub. roku. Od tego czasu placówką w Ottawie kierował charge d'affaires ambasady Łukasz Weremiuk. Zanim objął stanowisko ambasadora, Bosacki był rzecznikiem MSZ - w latach 2010-2013, kiedy resortem kierował Radosław Sikorski - a jeszcze wcześniej m.in. dziennikarzem "Gazety Wyborczej".

W swoim środowym wystąpieniu na posiedzeniu komisji wśród swoich priorytetów jako szefa misji w Kanadzie Kurnicki wymienił w szczególności znaczenie stosunków polsko-kanadyjskich w dziedzinie bezpieczeństwa oraz handlu i inwestycji.

Wśród swoich najważniejszych priorytetów wymienił m.in. "sprawną implementację decyzji szczytu NATO w Warszawie, której jednym z podstawowych zadań jest zabezpieczenie obecności wojsk sojuszniczych na wschodniej flance Sojuszu" oraz politykę wschodnią.

"Chcemy wykorzystać zbieżności w polityce kanadyjskiej wobec państw Partnerstwa Wschodniego, szczególnie wobec Kijowa" - mówił.

Jako jeden z najważniejszych celów Kurnicki przedstawiał "pogłębienie współpracy gospodarczej i inwestycyjnej" - m.in. w sektorach: energetycznym, informatycznym oraz rolno-spożywczym. Podkreślał w tym kontekście konieczność wykorzystania możliwości związanych z wejściem w życie umowy CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement), która - jego zdaniem - powinna zostać wykorzystana jako mechanizm "wzmacniający zarówno transatlantyckie, jak i dwustronne relacje gospodarcze".

Zapowiedział też, że ważnym elementem jego misji będzie "przygotowanie analitycznego i kompleksowego opracowania dotyczącego wpływu CETA na relacje gospodarcze polsko-kanadyjskie oraz monitorowanie przez placówki dyplomatyczne i konsularne i odpowiednio do tego przygotowany personel spraw wynikających z nowych regulacji dla ekspansji polskiego biznesu na rynek kanadyjski".

"Polska jest jednym z najważniejszych partnerów handlowych Kanady w Europie Środkowo-Wschodniej; według danych kanadyjskich dwustronne obroty handlowe w 2015 r. to ok. 1,9 mld dolarów kanadyjskich" - wskazał. Zaznaczył jednocześnie, że Polska cieszy się w tych relacjach dodatnim bilansem handlowym.

Wskazał również na potencjał dalszego rozwoju tych relacji, m.in. w dziedzinie obustronnych inwestycji, współpracy firm z Polski i Kanady na rynkach europejskich i amerykańskich oraz dalszej ekspansji polskiego eksportu. Jak dodał, zamierza zabiegać o wsparcie w tym obszarze dla m.in. małych i średnich polskich przedsiębiorstw, w oparciu o współpracę z bankami i instytucjami finansowymi.

Zwrócił również uwagę na potencjał związany z eksportem do Europy kanadyjskiego gazu poprzez port w Świnoujściu oraz na potrzebę współpracy naukowo-badawczej i technologicznej obu krajów.

Mówił też o szczególnej wadze kwestii polonijnych, wskazując, że obywatele polskiego pochodzenia stanowią ok. 3 proc. ludności Kanady. Zapowiedział w tej dziedzinie m.in. wsparcie ambasady dla organizacji polonijnych "na czele z Kongresem Polonii Kanadyjskiej", działanie na rzecz ich jedności, współpracę z Polonią na rzecz poprawy wizerunku Polski oraz zaangażowanie ambasady w rozwiązywanie problemów Polaków przebywających w Kanadzie, w tym w dziedzinie praw pracowniczych.

Pytany o planowane działania w celu ochrony "wrażliwych sektorów" polskiej gospodarki przed ew. negatywnymi skutkami CETA po zakończeniu okresu tymczasowego stosowania umowy, podkreślił, że sam nie obawia się umowy i żadna branża nie powinna się obawiać. "(Uważam, że) to jest duża szansa dla Polski, dla naszego eksportu w każdej branży (...). Przemysł rolno-spożywczy i rolnictwo generalnie nie powinno się obawiać, jeśli chodzi o CETA. Tam są pewne elementy, którym trzeba będzie się przyjrzeć trochę, w jaki sposób nasze interesy są zagwarantowane, ale jeśli chodzi o tę dynamikę relacji, możliwości eksportu naszego sektora i przemysłowego, i rolno-spożywczego, i high-tech, są naprawdę duże; w odwrotnym kierunku to samo. Gdybym powiedział, jaki kraj z punktu widzenia zwrotu z inwestycji powinien być na pierwszym miejscu (...) dla polskich firm i polskich przedsiębiorców, powiedziałbym Kanada" - mówił.

Odnosząc się do przewidywanego przez CETA - budzącego kontrowersje wśród części komentatorów - arbitrażu inwestycyjnego, ocenił, że "jest to rozwiązanie anglosaskie, do którego polski wymiar (...) prawniczy na razie nie jest przygotowany". Dodał jednak, że możliwość "dochodzenia roszczeń z dużych firm w stosunku do różnego rodzaju podmiotów" nie musi być złą formułą. "Ja się tego też nie obawiam" - zaznaczył.

Dodał zarazem, że jest potrzeba przygotowania do postępowań przed trybunałami arbitrażowymi polskich firm prawniczych. Podkreślił, że możliwość skarżenia do sądów arbitrażowych "zmniejsza ryzyko inwestycyjne". "A zatem stopa zwrotu oczekiwana będzie mniejsza, dlatego że jest mniejsze ryzyko" - argumentował.

"Jeżeli jesteśmy krajem otwartym, a jesteśmy, i oczekujemy inwestycji, to musimy zgodzić się na pewne rozwiązania, które (...) w krajach anglosaskich istnieją" - dodał.

Po prezentacji Kurnickiego padły również pytania skierowane do prezentującej kandydatury ambasadorów wiceszefowej MSZ ds. współpracy rozwojowej, polityki afrykańskiej i bliskowschodniej oraz praw człowieka Joanny Wroneckiej, dotyczące odwołania Bosackiego.

Wronecka podkreśliła, że "zgodnie z dobrym przyjętym obyczajem dyplomatycznym ministerstwo nie komentuje przyczyn odwoływania ambasadorów". Pytana przez Arkadiusza Mularczyka (PiS) o działania podjęte w związku z wypowiedziami b. ambasadora Marcina Bosackiego, który - według niego - "angażuje się w działalność opozycyjną wobec rządu", wiceminister dodała, że Bosacki nie jest już pracownikiem MSZ i "ma prawo wygłaszać swoje poglądy". "Osobiście, proszę wybaczyć, nie miałam czasu śledzić jego wpisów, natomiast myślę, że wyraża swoje poglądy jako osoba prywatna" - zaznaczyła.

Z kolei prof. Piotr Ostaszewski, który ma objąć polską placówkę w Korei Południowej, podkreślał status tego kraju jako potęgi gospodarczej, a zarazem - obok Japonii i Chińskiej Republiki Ludowej - jednego z trzech partnerów strategicznych Polski w rejonie Azji i Pacyfiku. Jako podstawę stosunków polsko-koreańskich określił relacje gospodarcze, handlowe i inwestycyjne, które - według niego - rozwijają się od lat 90., a "wykazują tendencję wzrostową" od 2005 r.

Zwrócił uwagę, że pod względem inwestycji lokowanych na terenie Polski Korea wyprzedziła Japonię, generując tu ok. 20 tys. miejsc pracy.

Podkreślał również "dobry klimat", jaki panuje - jego zdaniem - między Polską a Koreą w dziedzinie stosunków politycznych.

Wśród swoich priorytetów jako szefa polskiej misji wymienił utrzymanie dynamiki rozwoju relacji gospodarczych, wzrost polskiego eksportu oraz wzmocnienie więzi gospodarczych pomiędzy Koreą a krajami Grupy Wyszehradzkiej.

Ostaszewski jest profesorem nauk humanistycznych i ekspertem ds. stosunków międzynarodowych, specjalizującym się w stosunkach politycznych rejonu Azji i Pacyfiku. W ostatnich latach kierował m.in. katedrą studiów politycznych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Kandydata na ambasadora proponuje szef MSZ w uzgodnieniu z premierem i prezydentem. Następnie MSZ występuje do państwa przyjmującego o wstępną akceptację. Jej otrzymanie pozwala MSZ na zwrócenie się do prezydenta z formalnym wnioskiem o nominację ambasadora. Zwrócenie się przez MSZ do sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych o zaopiniowanie kandydata wynika z obyczaju. (PAP)