Dymisji ministra środowiska Jana Szyszki domaga się Partia Zieloni, która zorganizowała w sobotę w Warszawie marsz protestacyjny. Zieloni zarzucają ministrowi "traktowanie przyrody jako towaru". W proteście wzięło udział kilkadziesiąt osób.

Protestujący zebrali się w południe w pobliżu Łazienek Królewskich w Warszawie i przemaszerowali w stronę ancelarii premiera przy Alejach Ujazdowskich.

"Organizujemy dziś ten marsz, bo domagamy się dymisji ministra +niszczenia środowiska+ Jana Szyszki. Miarka się przebrała. Podobny marsz organizowaliśmy prawie rok temu. Wtedy protestowaliśmy przeciwko zwiększaniu wycinek w Puszczy Białowieskiej. Ta walka częściowo udała się, dzięki połączonym siłom różnych organizacji ekologicznych. Dziś lista grzechów ministra Szyszki jest dużo dłuższa" - podkreśliła na briefingu prasowym przewodnicząca Partii Zieloni Małgorzata Tracz.

"Mamy siedem podstawowych grzechów. Grzech pierwszy - traktowanie przyrody jako towaru. Grzech drugi - wyrok na Puszczę Białowieską. Grzech trzeci - Rzeczpospolita myśliwska. Grzech czwarty - dewastacja polskich drzew. Grzech piąty - antyekologiczna dyktatura. Grzech szósty - klimat dla smogu. Grzech siódmy - zamach na polskie wody" - wymieniła Tracz

Jak dodała, jeśli Jan Szyszko nadal będzie ministrem, to za kilka lat "obudzimy się w państwie, gdzie nie będzie drzew, gdzie będzie jeszcze większe zanieczyszczenie powietrza, gdzie symbole polskiej przyrody będą przez myśliwych jeszcze bardziej wybijane, zamiast chronione". "Chcemy pokazać, że nie zgadzamy się na taką politykę, ze przyroda nie jest towarem, tylko wartością samą sobie, z której wszyscy czerpiemy, ale musimy czerpać bardzo rozsądnie, a także ją chronić" - oświadczyła. (PAP)

(Planujemy kontynuację tematu)