Bośniaccy Serbowie obchodzą w poniedziałek w Republice Serbskiej "święto narodowe", uznane za niekonstytucyjne i odbierane przez muzułmańskich Bośniaków jako prowokacja.

Bośniaccy Serbowie przeprowadzili we wrześniu ubiegłego roku kontrowersyjne referendum, w którym 99,8 proc. głosujących, przy 56-procentowej frekwencji, opowiedziało się za ustanowieniem dnia 9 stycznia świętem Republiki Serbskiej.

9 stycznia 1992 roku jednostronną decyzją bośniackich Serbów proklamowana została Republika Serbska. Niedługo potem w Bośni i Hercegowinie wybuchła wojna, która trwała do 1995 roku i pochłonęła życie 100 tys. ludzi. Trybunał Konstytucyjny BiH pod koniec 2015 roku ogłosił, że świętowanie tego dnia jest dyskryminujące wobec pozostałych grup narodowych Bośni i Hercegowiny, a także zażądał, aby w tej sytuacji zmieniono datę na inną. Na początku września ubiegłego roku Trybunał podtrzymał swe stanowisko i wezwał rząd Republiki Serbskiej, aby nie przeprowadzał referendum.

Na mocy porozumienia pokojowego z Dayton Bośnię i Hercegowinę, która wydzieliła się z Jugosławii w 1992 roku, tworzą obecnie Republika Serbska zamieszkana przez Serbów i Federacja Bośni i Hercegowiny zamieszkana przez Bośniaków i Chorwatów. Obie jednostki połączone są słabym rządem centralnym z siedzibą w Sarajewie.

Milorad Dodik, prezydent Republiki Serbskiej, atakujący od lat struktury państwowe BiH, twierdzi, że Bośnia jest państwem "bezużytecznym", "chybionym pomysłem międzynarodowym", "potworem, który nie działa".

Bośnia "zachowuje się jak bokser, który uderza pod koniec na oślep w każdym możliwym kierunku. Gdyby Bośnia miała trochę inteligencji (...), doszłoby do przyjaznej separacji" - uważa Dodik. (PAP)