Były szef administracji Hongkongu Donald Tsang, sądzony za korupcję, nie przyznał się do winy we wtorek, na otwarciu swego procesu w sądzie w tej dawnej brytyjskiej kolonii.

72-letni Tsang, szef władz wykonawczych Hongkongu w latach 2005-2012, jest najwyższym rangą hongkońskim funkcjonariuszem publicznym, który staje przed sądem w sprawie dotyczącej korupcji.

Tsang nie przyznał się do głównego zarzutu dotyczącego korupcji; wcześniej odrzucił także dwa zarzuty w sprawie innych wykroczeń popełnionych podczas sprawowania urzędu. Za każdy z tych trzech zarzutów grozi mu siedem lat więzienia - podała agencja AFP. Proces ma trwać około 20 dni.

Jeden z zarzutów dotyczy nieujawnienia przez Tsanga planów najmu luksusowego mieszkania w mieście Shenzhen (Szenczen) w południowych Chinach, należącego do dużego inwestora z branży medialnej, który ubiegał się o licencję od władz w Hongkongu - informowała komisja antykorupcyjna. Zarzuca mu się także, że nie ujawnił, iż architekt, któremu miał przyznać honorowy tytuł, był zatrudniony przy dekorowaniu wnętrz w tym apartamencie.

W 2012 roku Tsang przepraszał już publicznie za przyjmowanie prezentów w postaci rejsów na pokładzie luksusowych jachtów i prywatnych odrzutowców. Twierdził, że za wynajem mieszkania i rejsy płacił po cenach rynkowych i w żadnym przypadku nie doszło do konfliktu interesów.

Aresztowany w październiku 2015 roku Tsang wyraził przekonanie, że sąd ostatecznie oczyści go z wszystkich zarzutów.

Dawna brytyjska kolonia została zwrócona Chinom w 1997 roku w ramach zasady "jeden kraj, dwa systemy", w myśl której region cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy. Zasada ta ma obowiązywać przez 50 lat, czyli do 2047 roku. Hongkong ma odrębny system prawny, ale kontrolę nad regionem i tak sprawuje Pekin.