W nowej odsłonie wojny polsko-polskiej na bok zeszły realne problemy, jak choćby niepokoje na Śląsku czy kwestie podatkowe.

Jarosław Kaczyński, premier Beata Szydło oraz marszałkowie Sejmu i Senatu – Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski na wspólnej konferencji przedstawili wczoraj plan wyjścia z kryzysu politycznego, który w ubiegły piątek wszedł w gorącą fazę. Według prezesa PiS, który mówił jako pierwszy – należy wzmocnić rolę opozycji poprzez ustalenie stałej funkcji lidera opozycji.

Są dwie optyki nowej instytucji zaproponowanej przez Jarosława Kaczyńskiego. Brytyjska, która ma rzeczywiste znaczenie dla parlamentaryzmu i państwa. I ukraińska – taktyczna, służąca do bieżącej gry politycznej i osłabiania przeciwników.

Rola opozycji jest uregulowana w Wielkiej Brytanii zwyczajem. Jej lider ma dodatkowe uposażenie i auto służbowe (w sumie chodzi o zarobki rzędu niemal 64 tys. funtów rocznie). Wchodzi w skład Tajnej Rady i ma w związku z tym szeroki dostęp do informacji niejawnych. Raz w tygodniu (w środę) w ramach sesji z premierem ma prawo zadać maksymalnie sześć pytań, na które odpowiedź musi być udzielona w czasie dyskusji (w sumie spotkanie trwa 30 minut). Dwa pytania przysługują drugiej największej partii opozycyjnej. Takie regulacje autentycznie angażują opozycję w procesy państwowe.

Jest też druga perspektywa. Czyli próba uregulowania statusu przeciwnika politycznego (a raczej przeciwniczki) prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki – Julii Tymoszenko. Choć de iure do lutego 2016 r. wchodziła ona w skład koalicji rządzącej, de facto stanowiła twardą opozycję. W otoczeniu głowy państwa zaproponowano stworzenie funkcji czegoś na wzór „koordynatora”. Doradcy prezydenta doskonale zdawali sobie sprawę, że w warunkach nihilizmu prawnego to praca na wyczerpanie i wytracenie energii w niekończących się sporach partyjnych i parlamentarnej anarchii. Chodziło o uwikłanie Tymoszenko, która uchodzi za lidera najsprawniej dekapitującego swoich przeciwników politycznych – w niekończący się spór.

Właśnie w tej optyce propozycję Jarosława Kaczyńskiego postrzega polska opozycja. – Oceniam to wszystko jako „pakiet świąteczny” przyniesiony przez Świętego Mikołaja, który wkładam pod obrus – komentował szef PO Grzegorz Schetyna. Dodawał, że szef PiS „po raz kolejny udziela apanaży, awansuje do poziomu wicepremiera” i „funduje służbowe auto”. – PiS powinien się zająć sobą, a nie opozycją. My się sobą sami zajmiemy – mówił z kolei Ryszard Petru, lider Nowoczesnej.

Jakie są wobec tego scenariusze wyjścia z impasu? Obserwując zapętlanie się sporu, można przyjąć, że radykalizacja metod walki politycznej będzie postępować dalej. Po obu stronach. PiS, który ma poczucie, że wyciągnął do opozycji rękę, będzie w nieproporcjonalny sposób udowadniał coś, co jest oczywiste – że ma większość (już nawet nie w parlamencie, ale w całym łańcuchu stanowienia prawa i władzy politycznej). Z kolei opozycja na twarde metody rządzących będzie szukała coraz bardziej radykalnych metod przebicia się z przekazem do opinii publicznej i mobilizowania przeciwników rządu. To może prowadzić z obu stron do przeświadczenia, że skoro przeciwnik polityczny jest tak „diaboliczny”, to cel uświęca środki.

W nowej odsłonie wojny polsko-polskiej na bok zeszły realne problemy. Na dalszym planie znalazły się tak ważne sprawy, jak niepokoje na Śląsku związane z wygaszaniem kopalń, podpisanie ustaw obniżających wiek emerytalny czy brak konkluzji w pracach nad podatkiem jednolitym. Zwłaszcza w tym ostatnim przypadku widać, jak bardzo rząd nie chce rozpoczynać walki na kolejnym froncie. Od kilku tygodni ze strony najważniejszych osób w państwie padają deklaracje o wspieraniu przedsiębiorczości i potrzebie podtrzymania wysokiego wzrostu gospodarczego. Tymczasem najwięcej obaw o kształt podatku jednolitego zgłaszali właśnie przedsiębiorcy. Rząd woli jednak utrzymać obecne rozwiązania (m.in. niski 19-proc. liniowy PIT dla działalności gospodarczej, z którego korzystają również dobrze opłacani samozatrudnieni specjaliści), niż narażać się na kolejny protest. Im dłużej będzie trwała polityczna konfrontacja, tym mniej prawdopodobne jest przeprowadzenie jakichkolwiek zmian w systemie podatkowym. W tym zapowiedzi polityków PiS o konieczności zwiększenia progresji w podatkach, zmniejszenia obciążeń dla najmniej zarabiających kosztem ich wzrostu w najlepiej uposażonych grupach. Ostatnio wprowadzone zmiany w kwocie wolnej zwiększają progresję w minimalnym stopniu.

Wczoraj jednoznacznie na ten temat wypowiadał się w radiowej Jedynce wicepremier Mateusz Morawiecki. – Nie wprowadzimy jednolitego podatku – zapewnił. Jak mówił, rząd nie planuje też wprowadzenia kolejnego progu podatkowego. O przerwaniu prac nad jednolitym podatkiem dla przedsiębiorców zdecydował Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów po przeanalizowaniu założeń projektu. Morawiecki komplementował część z nich, przekonując, że są trafne. Jednocześnie przekonywał, że „nie będziemy tego wdrażali w takiej formie, w jakiej zostało to zaproponowane. W ogóle nie będziemy wdrażali w roku 2017 zmian dla przedsiębiorców”.

Radykalizacja metod walki politycznej będzie postępować dalej
Jesteśmy gotowi po uspokojeniu sytuacji, po powrocie do normalnego stanu podjąć działania, których celem jest wprowadzenie takiego systemu jak m.in. w Anglii. Chcielibyśmy, żeby szef opozycji, w naszym przekonaniu powinna istnieć tego rodzaju instytucja, miał pewne uprawnienia, przywileje. Żeby opozycja miała też pewnego rodzaju uprawnienia w Sejmie – Jarosław Kaczyński
Chcemy, żeby wspólnie z nami przedstawiciele opozycji podjęli pracę na rzecz wspólnego dobra i przedsiębiorczości Polaków. Zróbmy to razem! – premier Beata Szydło
Oczekujemy, że opozycja wróci do respektowania prawa. Posłowie opozycji podlegają prawu pracy w Sejmie, także prawu karnemu. W tym przypadku przepisy są łamane. Mamy do czynienia z akceptacją działań, które mają charakter przestępczy – Jarosław Kaczyński
Zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim, że Polska potrzebuje spokoju przed świętami. Musimy zrobić wszystko, by ten spór polityczny był konstruktywny. Chcemy, by Polacy mieli godne życie, a Polacy byli bezpieczni – premier Beata Szydło