Nawet kilkanaście lat bez zezwolenia działały placówki, które poza jakąkolwiek kontrolą świadczyły usługi w zakresie całodobowej opieki - wynika z kontroli NIK. Zdaniem Izby nadzór państwa sprawowany nad tego rodzaju placówkami jest pozorny.

Wyniki kontroli NIK dotyczącej działalności takich placówek w latach 2015-2018 opublikowano w środę na stronie internetowej Izby.

Z kontroli wynika, że w tym przedziale czasu bez wymaganego zezwolenia w kraju funkcjonowało ponad 200 placówek oferujących opiekę całodobową. Połowa - mimo wykrycia ich nielegalnej działalności i nałożenia kar pieniężnych - nadal bez większych problemów świadczyła usługi. Koszty dostosowania działalności do obowiązujących standardów były bowiem znacznie wyższe od orzeczonych kar, których w dodatku większość właścicieli i tak nie płaciła.

"Nie ponosząc konsekwencji finansowych nielegalnej działalności i nie dostosowując się do wymogów określonych prawem, mogli oni pobierać niższe opłaty za usługi niż placówki działające legalnie i w ten sposób tworzyć nieuczciwą konkurencję" - wskazała NIK.

Jak wynika z kontroli, w latach 2015-2018 najwięcej placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub w podeszłym wieku prowadzono w województwach: mazowieckim, śląskim, pomorskim, dolnośląskim i małopolskim.

"Ich liczba wzrosła z 416 do 564 (35,6 proc.), a liczba miejsc, które oferowały z ok. 14 tys. do ponad 20 tys. (47 proc.). Domów pomocy społecznej przybyło w tym czasie znacznie mniej - z 819 do 875 (6,8%), a liczba miejsc dla pensjonariuszy wzrosła tam z niemal 77,5 tys. do prawie 84 tys. (7,9 proc.)" - czytamy na stronie NIK.

Izba zaznaczyła jednak, że są to dane "oparte na szacunkach i obliczeniach własnych", ponieważ informacje gromadzone na ten temat przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej były "niespójne i nierzetelne".

Zdaniem NIK powodem dużego i wciąż rosnącego zainteresowania pobytem w tego rodzaju placówkach jest przede wszystkim stosunkowo niski koszt oferowanych przez nie usług, w wielu wypadkach niższy niż w domach pomocy społecznej prowadzonych przez samorządy.

Najczęściej właściciele takich placówek nie ubiegali się o zezwolenie na prowadzenie działalności z powodu wysokich kosztów, jakie musieliby ponieść w związku z dostosowaniem budynków do wymogów ochrony przeciwpożarowej i standardów określonych w ustawie o pomocy społecznej.

"W praktyce jedyną, ale w niewielkim stopniu wykorzystywaną możliwością pozyskiwania wystarczających i obiektywnych informacji na temat działalności placówek oferujących opiekę całodobową są kontrole kompleksowe" - podkreśliła NIK.

Jak podano, w latach 2015-2018 w województwie łódzkim objęto nimi 3 proc. takich placówek, w województwie pomorskim niecałe 5 proc., w województwie mazowieckim ok. 19 proc., a w województwie śląskim nieco ponad połowę, choć zgodnie z przepisami powinny się odbywać nie rzadziej niż raz na trzy lata.

Jak ustaliła NIK, wojewodowie w niewielkim stopniu samodzielnie pozyskiwali informacje o placówkach działających bez zezwolenia, a kontrolę zarządzali dopiero po skargach składanych przez członków rodzin pensjonariuszy, zwolnionych pracowników czy konkurencję.

Z kontroli wynika, że w latach 2015-2018 wojewodowie zidentyfikowali 226 placówek, co do których zachodziło podejrzenie, że prowadzą działalność bez zezwolenia. Zlecone postepowania wyjaśniające potwierdziły te przypuszczenia w 210 przypadkach.

Jednocześnie liczba kontroli wykonanych była mniejsza od liczby kontroli zleconych, ponieważ w niektórych przypadkach inspektorzy nie zostali wpuszczeni na teren placówek - nawet, gdy przyszli w asyście policjantów. "Dodać należy, że w latach 2015-2018 zapadł zaledwie jeden wyrok skazujący za utrudnianie kontroli" - wskazała NIK.

Średnio od momentu uzyskania przez urząd wojewódzki informacji o nielegalnie działającej placówce do przeprowadzenia w niej kontroli upływało siedem miesięcy, natomiast do zaprzestania przez nią działalności lub jej zalegalizowania - dwa lata. Zdaniem NIK taka sytuacja mogła utrwalać poczucie bezkarności i zachęcać do samowoli.

Ponadto, mimo że na 142 placówki nałożono kary, 96 proc. z nich nadal prowadziło działalność, niektóre przez kilka lat. W skrajnych przypadkach placówki działały nawet 18 lat bez zezwolenia i poza jakąkolwiek kontrolą.

Jak podkreśliła NIK, zgodnie z obecnymi regulacjami działanie bez zezwolenia nie wystarczy do tego, aby wstrzymać działalność placówki. Możliwe jest to jedynie w przypadku stwierdzenia zagrożenia życia lub zdrowia osób, które w niej przebywają.

"Bezkarność właścicieli placówek wynikała także z wysokości kar - w niektórych przypadkach nieadekwatnej do osiąganych zysków. NIK proponuje podwyższenie i zróżnicowanie kar w zależności od liczby pensjonariuszy lub od osiągniętych przychodów (ustalony procent). Konieczna jest także większa skuteczność w ściąganiu kar" - czytamy.

Zdaniem NIK należałoby przenieść odpowiedzialność za prowadzenie placówki bez zezwolenia na grunt prawa karnego, gdzie taka działalność powinna być kwalifikowana jako przestępstwo - z uwagi na groźbę stworzenia realnego zagrożenia dla życia i zdrowia jej pensjonariuszy.

"W związku z tym, że naruszanie przepisów nie wiąże się właściwie z żadnymi poważnymi konsekwencjami, Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o podjęcie szeregu przedsięwzięć m.in. legislacyjnych, dotyczących skutecznego przeciwdziałania tworzeniu i prowadzeniu działalności przez placówki nie posiadające zezwolenia wojewody" - podkreślono w komunikacie Izby.