Zmiany dot. Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, a także reformy instytutów badawczych - to niektóre działania, które mają pomóc we współpracy nauki i przemysłu. Mówił o nich w środę wicepremier minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

Jarosław Gowin mówił o współpracy biznesu i nauki podczas ogłoszenia wyników raportu fundacji Warsaw Enterprise Institute (WEI) pt. "Przyszłość polskiej nauki – potencjał i bariery współpracy biznesu z nauką".

Z publikacji przygotowanej przez ekspertów WEI pod kierunkiem dr hab. Dominiki Maison z Uniwersytetu Warszawskiego wynika m.in., że ankietowani - Polacy, a także - przebadani osobno polscy przedsiębiorcy - mają negatywne przekonania na temat polskiej nauki. Prowadzone badania naukowe duża część badanych postrzega jako nieinnowacyjne, nieprzydatne i oderwane od rzeczywistości. Mimo to 90 proc. Polaków i 87 proc. przedsiębiorców uważa, iż nauka może stymulować rozwój innowacji w biznesie, obok takich czynników, jak zmieniające się potrzeby konsumentów (analogicznie 91 i 85 proc.) oraz chęć zwiększania zyskowności przedsiębiorstw (88 i 85 proc) - wynika z badania.

Komentując raport Gowin zwrócił uwagę na bariery, jakie na linii nauka - gospodarka dostrzegli polscy naukowcy.

"Powszechne wśród naukowców jest przekonanie, że po stronie gospodarki nie ma zapotrzebowania na badania polskich uczonych" - powiedział wicepremier. Przyznał, że wynika to m.in. z faktu, że duża część gospodarki jest w rękach kapitału zagranicznego. A zagraniczne firmy badania prowadzą często w krajach macierzystych. "Kiedy w latach 90. prywatyzowaliśmy polską gospodarkę, wybraliśmy taki model prywatyzacji, który nie uwzględniał wymogu współpracy nowych zagranicznych właścicieli z polskimi ośrodkami badawczymi" - skomentował Gowin. Zastrzegł, że nie krytykuje prywatyzacji, lecz brak dalekowzroczności tych, którzy gospodarkę prywatyzowali.

"Po drugiej stronie mamy duże spółki skarbu państwa. Poza KGHM żadna z nich w poprzednich dwudziestu kilku latach nie próbowała rzeczywistej współpracy ze światem nauki. Teraz to będzie się zmieniać" - przewiduje Gowin. Przyznał, że nowo powoływane zarządy zostały zobowiązane do tego, by na badania i rozwój przeznaczyć do 1 proc. przychodów spółek.

Jak przypomniał wicepremier, naukowcy narzekają, iż w Polsce jest mało firm prywatnych, które próbują wchodzić w obszar gospodarki innowacyjnej. Relacjonował, że przedsiębiorcy częściej są zainteresowani prostym postępem technicznym, niż faktycznymi innowacjami.

Gowin podsumował też dotychczasowe działania rządu - podejmowane, aby rozwiązać problemy na linii nauka - biznes. Jest to m.in. przygotowana przez resort nauki nowa ustawa o innowacyjności, wprowadzająca ulgi podatkowe na badania i rozwój.

Szef resortu nauki mówił też o zmianach w modelu działania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Gowin przyznał, że - zgodnie z zaleceniem Unii Europejskiej - pieniądze na badania i rozwój w większym stopniu będą trafiały nie od razu do uczelni, tylko do przedsiębiorstw, które mają znaleźć partnera naukowego. Po drugie NCBR ma odejść od "filozofii smarowania masła na całej kromce" i postawić na specjalizacje. Ministerstwo Rozwoju będzie natomiast wskazywać obszary o największym potencjale rozwojowym. "W ślad za tym NCBR kierować będzie środki na rozwój. Przykładem może być przemysł lotniczy czy przemysł pojazdów napędzanych elektrycznie" - zapowiedział Gowin.

Minister nauki wspomniał też m.in. o planach uruchomienia od przyszłego roku akademickiego wdrożeniowej ścieżki kariery akademickiej. Zapowiedział, że jego resort wkrótce zaprezentuje program reformy instytutów badawczych. "Instytuty badawcze muszą zacząć pracować dużo skuteczniej na potrzeby gospodarki" - powiedział wicepremier.

Gowin przyznał, że trzeba walczyć o to, by polskie uczelnie konkurowały z najlepszymi uczelniami europejskimi. "Musimy stworzyć elitarne uczelnie badawcze, zarówno uczelnie o charakterze uniwersyteckim, jak i technicznym" - powiedział.

Szef resortu nauki odniósł się do wyników badań WEI, z których wynika, że ankietowani widzą większy pożytek z finansowania badań o charakterze bardziej aplikacyjnym, niż podstawowym. "Zdajemy sobie sprawę, że nauka pełni funkcje nieutylitarne, (...). Myślę, że większość z nas nie ma nic przeciwko temu, że na uczelniach uczy się historii sztuki, muzykologii, filologii klasycznej. Myślę, że naród, który by zrezygnował z tego rodzaju badań naukowych, stałby się w ciągu dwóch - trzech pokoleń narodem troglodytów, z fatalnymi skutkami również dla gospodarki" - powiedział minister.

"Wysoki poziom nauk podstawowych jest jednym z warunków wysokiego poziomu nauk aplikacyjnych, stosowanych" - dodał. (PAP)