Czechy niechętnie reagują na wyznaczone przez Brukselę kwoty przyjęcia uciekinierów z Południa. Unia Europejska chce, aby Czesi - w ramach pomocy Włochom i Grecji - przyjęli ponad 1300 Syryjczyków i Erytrejczyków.

Niezadowoleni są politycy ze wszystkich partii. Stanowisko Brukseli krytykują partie rządzącej koalicji i opozycji. „Uważamy, że w konsekwencji zaszkodzi to wizerunkowi Unii Europejskiej, ponieważ decyzja będzie przyjęta przez ludzi jako dyktat Brukseli” - zareagował przewodniczący izby niższej parlamentu Jan Hamaczek.

Natomiast premier Bohuslav Sobotka uważa, że jakiekolwiek limity problemu nie rozwiążą. Jego opinię podzielają opozycyjni konserwatyści. „Należy pomagać przede wszystkim w miejscu konfliktu. Tam skoncentrować siły europejskie i nie pozwolić, aby tak masowo uciekano do Europy” - powiedział lider Obywatelskiej Partii Demokratycznej Petr Fiala. Takie stanowisko zajmuje zdecydowana większość Czechów.