W Calais we Francji uczczono pamięć 9-letniej Chloe. Kilka dni temu dziewczynka została tam uprowadzona, zgwałcona i zamordowana przez 38-letniego polskiego recydywistę. W tak zwanym "białym marszu" wzięło udział około trzech tysięcy osób.

Z inicjatywą marszu wystąpiła szkoła tańca, do której dziewczynka uczęszczała. W dniu, w którym doszło do porwania, matka miała ją zawieźć na kolejny kurs. Na chwilę weszła do zostawionych w mieszkaniu dwojga znacznie młodszych dzieci. Kiedy po kilku minutach stamtąd wyszła, Chloe już nie było.

Marsz zaczął się przed teatrem w Calais, gdzie mieści się szkoła tańca. W pochodzie wzięła udział mer tego portowego miasta Natacha Bouchart. Setki bukietów złożono na trawniku przed blokiem, gdzie Chloe się bawiła i skąd została uprowadzona przez Zbigniewa H. - przestępcę skazanego za rozboje w Polsce i we Francji.

To była druga w ciągu trzech dni taka manifestacja, która była także aktem protestu przeciwko przemocy. W pierwszym marszu udział wzięło pięć tysięcy osób. Cała Francja jest wstrząśnięta tym, co się stało. W Calais tysiące osób wpisują się do księgi kondolencyjnej wyłożonej w ratuszu.