Sytuacja Polski zbyt różni się od greckiej, by doszło na naszej scenie politycznej do podobnych zmian - ocenia dr Olgierd Annusewicz z Ośrodka Analiz Politologicznych Uniwersytetu Warszawskiego. W wyniku ostatnich wyborów do władzy w Atenach doszli lewicowi populiści z ugrupowania SYRIZA, jeszcze w ramach kampanii zapowiadający odejście od programu oszczędności, które wymusiła Bruksela.

"W Polsce nie zmagamy się z aż takimi problemami w sektorze finansów publicznych, nie musimy też aż tak zaciskać pasa jak Grecy, wątpliwe jest więc by sytuacja zmieniła się u nas w podobny sposób co w Atenach" - uważa doktor Annusewicz. Polacy mogą być niezadowoleni z polityków, może im doskwierać wysoki kurs franka, ale i tak nie można porównywać naszej sytuacji do tego, co stało się w Grecji.

Annusewicz dodaje, że mamy też dość ''zabetonowaną'' scenę polityczną, potrzebna byłaby naprawdę wielka nowa gwiazda, by przyciągnąć Polaków populistycznymi hasłami. "W trakcie wyborów może nastąpić jedna niespodzianka, ale scena jest już podzielona i raczej nikt nie przełamie w przeciągu kilku lat dominacji Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej" - uważa politolog.

Nie oznacza to jednak, że w Polsce populizm nie występuje. Annusewicz przypomina Stanisława Tymińskiego, który wszedł do drugiej tury w wyborach 1992 roku. Także dzisiejsza scena polityczna nie jest od populizmu wolna. PO, PiS i PSL posługiwały się już populistycznymi hasłami, co stało się dziś jednym z elementów uprawiania polityki. "Czym innym jest jednak wykorzystywanie takich elementów w programie politycznym partii, a czym innym oparcie się na populistycznych obietnicach" - uważa Annusewicz.

Jak mówi politolog - polscy politycy już są po trosze populistami, więc kolejny populista nie zrobiłby na Polakach wrażenia. Dlatego też wątpliwe jest, by na naszej scenie politycznej doszło do podobnego przetasowania co w Atenach.