Powstańcze obchody na Powązkach spokojniejsze niż w poprzednich latach. Oprócz uczestników walk z 1944 roku i kombatantów pod pomnikiem Gloria Victis pojawili się m.in. prezydent, przebywający na zwolnieniu lekarskim premier, a także prezydent Warszawy i członkowie rządu.

Tuż po 17:00, jak w całej Warszawie, tak i na Powązkach, wybrzmiały syreny w godzinę "W". Chwilę później odegrano Mazurka Dąbrowskiego. Modlitwę za poległych powstańców odmówił kapelan Rodzin Katyńskich, ksiądz komandor Józef Bąk, który podkreślał wagę pojednania i przebaczenia. "Nienawiść jest siłą niszczącą. Nie możemy ani niszczyć ani dać się zniszczyć." - mówił duchowny.

Podczas uroczystości na Powązkach doszło do kilku mniejszych incydentów, jednak tym razem było ich zauważalnie mniej niż w poprzednich latach, gdy wygwizdywano prezydenta. Dziś miały miejsce dopiero wtedy, gdy premier i prezydent opuszczali cmentarz.

Bronisław Komorowski składał kwiaty między innymi w asyście generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego, prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz towarzyszyła Helena Wołłowicz, łączniczka Pułku Baszta, a premierowi Donaldowi Tuskowi- prezes Światowego Związku Żołnierzy AK, Stanisław Krakowski. Na Powązkach pojawili się też prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprezes Antoni Macierewicz - jednak byli na uboczu, wśród publiczności. Złożyli kwiaty po zakończeniu części oficjalnej.

Dziś przypada 70. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - zbrojnego zrywu żołnierzy Armii Krajowej oraz mieszkańców stolicy, skierowanego przeciw niemieckiemu okupantowi. Według pierwotnych założeń, miało trwać kilka dni, zakończyło się jednak kapitulacją po 63 dniach.

We wszystkich walkach zginęło 18 tysięcy powstańców. Z kolei straty wśród cywilów wyniosły, według różnych źródeł, od 150 do 200 tysięcy.

Gloria Victis #PowstanieWarszawskie pic.twitter.com/aUaV25Q0Pa

— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) sierpień 1, 2014