UE, choć ma niewielki wybór w układaniu relacji z Moskwą, nie powinna łudzić się w sprawie perspektyw rosyjskich reform - pisze w piątek "Financial Times". Ostrzega też przed powrotem polityki "dziel i rządź" po objęciu przez Władimira Putina urzędu prezydenta.

Zdaniem londyńskiego dziennika, Bruksela w znacznej mierze kieruje się myśleniem życzeniowym w odniesieniu do polityka, który rządzi Kremlem oraz jego celów.

"Bez wątpienia, wygodnie było myśleć w 2008 roku, kiedy Dmitrij Miedwiediew został wybrany na prezydenta, że ten absolwent prawa i fan zachodniej muzyki rockowej może przetrzeć szlaki swobodom obywatelskim w Rosji, modernizacji gospodarki i mniej wojowniczej polityce zagranicznej. Jednak we wrześniu stało się jasne, że Miedwiediew jedynie ogrzewał tron dla Putina" - pisze "FT".

UE nie ma w swej polityce wobec Rosji wymiernych celów

Gazeta ocenia, że UE nie ma w swej polityce wobec Rosji wymiernych celów, którymi w przypadku USA są kontrola zbrojeń nuklearnych i współpraca związana z wojną w Afganistanie. "Metody polityki zagranicznej UE są zbyt zbiurokratyzowane, regularne szczyty UE-Rosja zbyt często mają wątłą treść, a tzw. +partnerstwo dla modernizacji+ zainaugurowane z Moskwą w czerwcu 2010 roku odnotowało niewielkie postępy" - wskazuje "FT".

UE stara się "stać na straży takich zasad jak: demokracja, prawa człowieka i rządy prawa, które nie są silnie zakorzenione w rosyjskiej polityce i życiu publicznym. Rządy europejskie zdają sobie sprawę, że to nakłada nieuniknione ograniczenia w stosunkach z Rosją, jak i możliwy do osiągnięcia stopień zaufania" - zauważa dziennik.

"FT" ostrzega: "Sztuką, w której Rosjanie są mistrzami jest w polityce zagranicznej taktyka "dziel i rządź". Często stosowali te sztuczki z powodzeniem wobec rządów UE, wykorzystując jako narzędzia dyplomacji: eksport energii, zachęty handlowe, dręczące obawy przed rosyjską siłą militarną. Teraz, kiedy Władimir Putin jest na drodze do odzyskania prezydentury w marcu (2012 roku) i być może zatrzymania jej do 2024 roku, nie do odparcia może okazać się pokusa, by wrócić do starych nawyków i wykorzystać brak jedności pogrążonej w długach Europy".

Zdaniem gazety jednak, dziś w Europie istnieje "szeroka zgoda, że UE powinna naciskać raczej na konstruktywne zaangażowanie we współpracy z Moskwą niż na powstrzymywanie" (chodzi o politykę powstrzymywania ZSRR przez Zachód w czasach komunizmu - PAP). Wskazuje, że "brak zaufania do intencji Rosji utrzymuje się w Europie Środkowo-Wschodniej, ale w Polsce i kilku innych krajach jest mniej dojmujący na szczeblu rządowym, niż kiedyś".

"Poza poszukiwaniem konstruktywnych relacji ze swym sąsiadem UE pozostaje niewielki wybór. Powinna jednak to robić bez łudzenia się w kwestii perspektyw rosyjskich reform po powrocie Putina na stanowisko prezydenta" - konkluduje "Financial Times".