MON anulował przetarg na samolot szkolno-bojowy i zapowiedział, że nowy konkurs - na maszynę typowo szkolną - ruszy wiosną. Eksperci zajmujący się wojskiem i lotnictwem uważają, że to słuszna decyzja.

MON anulował przetarg na samolot szkolno-bojowy i zapowiedział, że nowy konkurs - na maszynę typowo szkolną - ruszy wiosną. Eksperci zajmujący się wojskiem i lotnictwem uważają, że to słuszna decyzja.

Jak poinformował w czwartek MON, zmieniła się koncepcja zakupu samolotu: zamiast maszyny wykonującej zadania szkolne i bojowe wojsko chce kupić samolot przeznaczony tylko do szkolenia pilotów.

Odpowiedzialny za zakupy wiceminister obrony Marcin Idzik powiedział, że komisja przetargowa, nie widząc możliwości kontynuowania przetargu, zdecydowała o jego zamknięciu. Tłumaczył, że o anulowaniu przetargu zdecydowano, ponieważ w ramach postępowania, które obejmowało dostawę samolotu szkolno-bojowego, nie można było - zdaniem MON - kontynuować postępowania na dostawę maszyny szkolnej.

MON chce samolotu szkoleniowego, nie szkoleniowo-bojowego

"Żaden z krajów nie pozyskał samolotów szkolenia zaawansowanego, który byłby również używany jako samolot szkolny i bojowy. Polska nie może być krajem, który jako pierwszy będzie używał takiego prototypu. Nie możemy się skupiać na czymś, co nie ma gwarancji realizacji" - argumentował Idzik.

Według MON zakup samolotu służącego przede wszystkim do zaawansowanej nauki pilotażu jest zgodny z tezami raportu badającej katastrofę smoleńską komisji Jerzego Millera, w którym kładzie się nacisk na szkolenie pilotów. Za anulowaniem przetargu przemawiały też oszczędności, których spodziewa się resort (o 30-40 proc. niższa cena zakupu i tańsza eksploatacja).

Nowe postępowanie przetargowe ma ruszyć na wiosnę, do końca roku Siły Powietrzne mają przygotować jego założenia. Idzik zaznaczył, że odpowiednie dokumenty są w dużej części przygotowane i wystarczy je jedynie zmodyfikować.

MON przypomniał, że koncepcja nabycia 16 samolotów szkolno-bojowych w ramach zakupu całego systemu szkolenia zaawansowanego została opracowana w 2007 r., a liczba samolotów wynikała z pomysłu, aby była to eskadra zdolna zastąpić przewidziane do wycofania samoloty szturmowe Su-22. Nie wiadomo jeszcze, ilu samolotów szkolnych będzie dotyczył nowy przetarg.

Zdaniem wojska rezygnacja z przetargu nie wpłynie na szkolenie pilotów.

Eksperci - to słuszna decyzja

W opinii szefa BBN gen. Stanisława Kozieja decyzja MON była w pełni zasadna i racjonalna. "Pomysł zakupu samolotu, który łączyłby w sobie funkcje szkoleniowe i bojowe - mówiąc oględnie - nie był najlepszy. Byłoby to rozwiązanie zbyt kosztowne jak na potrzeby szkolenia, a jednocześnie zbyt słabe jak na potrzeby bojowe" - powiedział Koziej. Jego zdaniem środki zaoszczędzone na przetargu należy wydać na wprowadzenie do polskiej armii samolotów bezpilotowych.

Z kolei były pilot wojskowy mjr rez. dr Michał Fiszer z miesięcznika "Lotnictwo" podkreślił, że nowy przetarg powinien być ogłoszony szybko, bo szkolenie przyszłych pilotów samolotów F-16 w USA mamy zapewnione tylko do 2015 r. "Zakup nowego samolotu dla wojska to kwestia relacji "koszt-efekt". Koncepcja samolotu szkolno-bojowego byłaby pewnie korzystniejsza pod tym względem, ale stan finansowy państwa - wobec jednocześnie pilnej potrzeby posiadania samolotu szkolnego - nie pozwala na najbardziej optymalne rozwiązanie" - ocenił Fiszer.

Według eksperta ds. lotnictwa Piotra Abraszka z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" decyzja MON była słuszna. "Warunki przetargu bardziej zwracały uwagę na cechy bojowe samolotu niż szkolne, a nam, tak naprawdę, potrzebny jest samolot do szkolenia pilotów. Dopiero w drugim etapie potrzeba nam maszyny do zastąpienia radzieckiego samolotu uderzeniowego Su-22" - ocenił.



Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny miesięcznika "Raport - wojsko, technika, obronność" ocenia, że nowa koncepcja przyjęta przez MON wydaje się bardziej racjonalna i realistyczna. "Potrzebne są nam prawdziwe samoloty bojowe, a nie samoloty szkolno-bojowe wykorzystywane do zadań bojowych. W przypadku zakupu tak skonfigurowanego samolotu szkolenia zaawansowanego, z naciskiem na zadania bojowe, jak zapisano to we właśnie anulowanym przetargu, perspektywa zakupu następnych samolotów bojowych odeszłaby w daleką przyszłość - politycy nie byliby w stanie przeprowadzić kolejnego dużego zakupu" - uważa Hołdanowicz.

Przetarg, którego wartość szacowano na 1,5 mld zł, na samoloty zaawansowanego szkolenia klasy LIFT (Lead-In Fighter Trainer) wraz z całym systemem szkolenia, w tym symulatorami, trenażerami, wyposażeniem sal wykładowych i zapleczem logistycznym, ruszył we wrześniu zeszłego roku. Miał wyłonić dostawcę samolotów zaawansowanego szkolenia, na którym mogliby się uczyć i trenować przyszli piloci F-16. Samoloty miały zostać dostarczone w latach 2013-15.