Pozytywną ocenę uzyskało polskie przewodnictwo w Radzie UE na konferencji na temat roli Europy Środkowo-Wschodniej w stosunkach transatlantyckich, która odbyła się w piątek w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS).

"Polską prezydencję cechują trzy C: confidence (wiara w siebie), competence (kompetencje) i comfort within EU (dobra pozycja w Unii Europejskiej)" - powiedział ekspert waszyngtońskiego Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) Robert Kron.

Podkreślił, że prezydencję ułatwia Polsce stosunkowo dobra sytuacja gospodarcza i stabilny rząd. "Jest to prezydencja dobrze przygotowana, z właściwymi celami. Ambitna, ale nie ponad miarę" - powiedział Kron.

Za sukcesy polskiej prezydencji uznał postępy w kształtowaniu wspólnej polityki energetycznej Unii - jego zdaniem, UE jest dziś bliższa takiej polityce, niż podczas prezydencji węgierskiej. Według eksperta CEPA, Polska dobrze promuje również dywersyfikację źródeł energii, czego przykładem jest terminal LNG w Świnoujściu.

Prowadzący konferencję w CSIS Janusz Bugajski przypomniał jednak, że rola prezydencji UE zmniejszyła się znacznie po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego.

Jego zdaniem również, "za wcześnie jeszcze na pełną ocenę" prezydencji Polski, która znajduje się dopiero na półmetku (trwa do końca grudnia - PAP).

"Potrzebne są nowe idee od samej góry"

Na konferencji ekspert konserwatywnej fundacji RAND, Stephen Larrabee, krytycznie ocenił współpracę USA z Unią Europejską w rozwiązywaniu światowych problemów, jak konflikt ekonomiczny Zachodu z Chinami. Ameryka - mówił Larrabee - skupia się teraz przede wszystkim na kwestiach Azji i Bliskiego Wschodu, ale za mało współpracuje w tych sprawach ze swymi europejskimi sojusznikami.

Skrytykował także brak koordynacji w polityce USA i UE wobec krajów - republik dawnego ZSRR, jak Gruzja.

Ekspert CSIS ds. europejskich Simon Serfaty ocenił, że w Europie brak silnego przywództwa w trudnym okresie kryzysu w strefie euro. "Potrzebne są nowe idee od samej góry" - powiedział.

Na konferencji doszło m.in. do polemiki między charge d'affaires ambasady Białorusi w Waszyngtonie Olegiem Krawczenką a byłym ambasadorem USA przy NATO Kurtem Volkerem.

Białoruski dyplomata wyraził niezadowolenie z polityki Zachodu wobec jego kraju - prób izolowania Białorusi poprzez sankcje ekonomiczne, nałożone w odpowiedzi na represje wobec opozycji stosowane przez reżim prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

"Nie można izolować reżimu Łukaszenki"

"Dlaczego nas tak źle traktujecie?" - zapytał Krawczenka, argumentując, że Zachód powinien starać się nawiązywać maksimum kontaktów i więzi z Białorusią, gdyż tylko wtedy dojdzie tam do reform.

Volker rispostował, że Białoruś "na to zasługuje", gdyż polityka współpracy, zachęcania rządu w Mińsku do reform, nie przynosi efektów - reżim nie odpowiada na nią krokami w kierunku liberalizacji.

"Osobiście sądzę, że nie można stosować zupełnego ostracyzmu wobec Białorusi, ponieważ wpadnie ona wtedy w objęcia Rosji. Polsce też nie wyszłoby to na dobre" - powiedział PAP Bugajski.

"Nie można izolować reżimu Łukaszenki. Opozycja nie jest dość silna. To nie Polska w okresie Solidarności, 20-30 lat temu. Obserwujemy teraz rosnącą presję na Białoruś ze strony Rosji i im bardziej gospodarka białoruska słabnie, im bardziej reżim słabnie, tym silniej Rosja będzie próbowała Białoruś wchłonąć. Putin jasno dał to do zrozumienia - Białoruś jest jego najważniejszym partnerem w ramach tzw. Unii Euroazjatyckiej" - dodał ekspert CSIS.