Ok. 30 tys. związkowców z całej Europy ma przyjechać do Wrocławia, aby wziąć udział w euromanifestacji pod hasłami "Tak dla europejskiej solidarności, tak dla miejsc pracy i praw pracowniczych, nie dla polityki cięć" - zapowiedzieli w piątek związkowcy.

Związkowcy spotykają się w sobotę we Wrocławiu, bowiem od piątku odbywa się tam nieformalne spotkanie ministrów finansów i prezesów banków centralnych Unii Europejskiej. Organizatorem protestu jest Europejska Konfederacja Związków Zawodowych.

"Spotykamy się nieprzypadkowo we Wrocławiu, bo tu się spotykają (...) ci, którzy doprowadzili do tego kryzysu, czyli ministrowie finansów i szefowie banków centralnych. A teraz chcą ten kryzys rozwiązywać. Ci krwiopijcy, bo ja ich inaczej nazywał nie będę, którzy widzą tylko jedno: duszenie kosztów, a nie widzą w tym człowieka i pracownika. Stąd (...) jutrzejsza manifestacja" - mówił w piątek podczas konferencji prasowej przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

Związkowcy planują wyruszyć sprzed Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu o godz. 13, dojść do Hali Stulecia, gdzie mieli protestować w związku z obecnością ministrów finansów UE, a następnie dojść do Rynku. Tam planowane są przemówienia przewodniczących wszystkich związków zawodowych biorących udział w manifestacji. Tymczasem ministrowie finansów i prezesi banków centralnych UE skrócili obrady i planują zakończyć spotkanie o 12.

"Trasy nie zmieniamy, bo została ona wcześniej uzgodniona m.in. z policją. Godziny wymarszu też nie możemy zmienić" - powiedział PAP Wojciech Gomułka, rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność".

Podczas konferencji prasowej Duda mówił, że nie może być tak, że walka z kryzysem jest pretekstem do walki z człowiekiem i pracownikiem. "Na to zgody ze strony związków zawodowych nie będzie" - zapewnił przewodniczący "S".

Dodał, że związki zawodowe w Polsce i Europie są za dialogiem i rozmowami. Ale jeśli rozmowy nie przynoszą rezultatu, trzeba wychodzić na ulice. "Tak będzie jutro" - powiedział Duda.

Według niego, eurodemonstracja odbędzie się w bardzo trudnym dla europejskich związków zawodowych momencie. "Politycy mówią o solidarniej Europie, ale tylko o niej mówią. Nie ma to pokrycia w faktach. Europa powinna walczyć z kryzysem poprzez rozwój, a nie cięcie kosztów, a tak się dzieje" - zaznaczył szef "S".

Z kolei Bernadette Segol, sekretarz generalna Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych mówiła, że to bardzo ważny i ryzykowny czas dla Europy. "Europejskie związki czekają na szybkie działania, na wprowadzenie europejskiej solidarności" - powiedziała.

Pytana przez PAP o przebieg sobotniej manifestacji, Segol powiedziała, że związkowcy są zdeterminowani, ale pokojowo nastawieni. "Takie demonstracje jak ta jutrzejsza, organizowane przez EKZZ, zawsze były pokojowe. Oprócz marszu nie potrzebujemy innych metod" - zapewniła. Z kolei Jarosław Krauze z wrocławskiej Solidarności w rozmowie z PAP powiedział, że związkowcom bardzo zależy, aby sobotnia manifestacja przebiegła pokojowo i na wesoło.

Przewodniczący EKZZ Ignacio Fernandez Toxo mówił podczas konferencji o pilnej potrzebie walki z kryzysem. "Niezbędne jest natychmiastowe działanie. Obecna polityka skoncentrowana jest na próbach ograniczenia deficytu, nie mówi się natomiast o rozwoju czy wzroście zatrudnienia. Analitycy z MFW twierdzą, że może być jeszcze jeden okres recesji. Nie wszystkie dotychczasowe instrumenty w walce z recesją były skuteczne. Szukajmy nowych rozwiązań" - mówił Toxo.

Dodał, że obecnie wielkim problemem jest bezrobocie wśród ludzi młodych, a gospodarka w recesji nie rozwiąże tego problemu.