NATO poinformowało w środę, że zrobi wszystko, by chronić ludność cywilną w obleganej przez siły Muammara Kadafiego Misracie. Libijscy powstańcy zarzucają sojuszowi, że "pozwala ginąć" mieszkańcom trzeciego pod względem liczby ludności miasta Libii.

"NATO ma bardzo jasny mandat (ONZ) i zamierzamy zrobić wszystko, by chronić cywilów w Misracie - oświadczyła rzeczniczka sojuszu, Carmen Romero.

Tymczasem dowódca libijskich powstańców generał Abd al-Fatah Junis zarzucił w środę NATO, że porzuciła Misratę, położoną około 200 km na wschód od Trypolisu, od wielu dni ostrzeliwaną przez wojska Kadafiego.

Podczas konferencji w powstańczej stolicy Bengazi Junis skrytykował NATO, które "uważa, że wyświadcza nam przysługę bombardując tu i tam, gdy mieszkańcy Misraty giną każdego dnia".

"Sytuacja w Misracie nie może trwać dłużej"

Również szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe ocenił w środę rano, że sytuacja w Misracie "nie może trwać dłużej" i dodał że poinformował o tym sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena.

"Misrata jest naszym priorytetem" - podkreśliła rzeczniczka Romero powtarzając słowa, których we wtorek użył wojskowy przedstawiciel sojuszu generał Mark van Uhm.

Tymczasem francuski minister obrony Gerard Longuet oświadczył, że mieszkańcy oblężonego miasta mogą być zaopatrywani przez powstańców od strony morza.

Koalicja międzynarodowa "uważa, że statki powstańców mogą wypływać z Bengazi i przewozić żywności do Misraty" - powiedział Longuet w radiu France Inter. Dodał, że "wcześniejsza interpretacja embarga przewidywała, iż żaden statek nie może zaopatrywać żadnego miasta".