Wschodnia część Libii, wyzwolona przez rebeliantów zbuntowanych przeciw dyktaturze Muammara Kaddafiego, to baza islamskich ekstremistów - informuje piątkowy "Wall Street Journal".

"Kiedy siły antyrządowe opanowują wschodnie tereny Libii, rośnie niepokój, że ekstremiści z tego regionu mogą skorzystać z rozpadu władzy w kraju" - pisze dziennik.

Powołując się na materiały z przecieku Wikileaks i dokumenty odkryte przez wojska amerykańskie w Iraku, "WSJ" podaje, że wielu terrorystów-sprawców samobójczych zamachów bombowych w Iraku przybyło z miasta Derna we wschodniej Libii.

Islamiści w Libii bardziej skupiali się jednak na spiskowaniu przeciw reżimowi Kadafiego, niż na eksporcie terroryzmu. Jedną z głównych grup opozycyjnych jest Libijska Islamska Grupa Walcząca, organizacja założona na początku lat 90. przez weteranów wojny z okupacją ZSRR w Afganistanie.

Przez ekstremistów USA uważane są nie tylko za kraj wrogi ideologicznie

Przez ekstremistów USA uważane są nie tylko za kraj wrogi ideologicznie - w ostatnich latach uważali oni, że Waszyngton wspiera dyktaturę Kadafiego.

W 2004 r. libijski przywódca wyrzekł się broni masowego rażenia i ogłosił, że nie będzie popierał międzynarodowych terrorystów. W zamian USA wznowiły stosunki dyplomatyczne z Libią i nawiązały współpracę w walce z terroryzmem.

Kaddafi obiecywał wtedy także reformy demokratyczne. Tej obietnicy jednak nie spełnił.