Blisko 4 tysiące lekarzy zatrudnionych w czeskich placówkach publicznej służby zdrowia złożyło wypowiedzenia z pracy, protestując w ten sposób przeciwko niskim zarobkom - poinformowały w poniedziałek lekarskie związki zawodowe.

Wypowiedzenia te mają ustawowy termin dwumiesięczny i wejdą w życie 1 marca.

Według związków zawodowych, w ramach akcji "Dziękujemy, odchodzimy" chce się zwolnić 3830 lekarzy, głównie anestezjologów i chirurgów.

Związki twierdzą, że jest to jedna czwarta wszystkich lekarzy zatrudnionych przez państwo, natomiast resort zdrowia mówi o jednej piątej.

Nie wyklucza się, że po 1 marca niektóre placówki zostaną zamknięte, a inne zrezygnują z części oddziałów lub ograniczą ich pracę.

Największą liczbę wypowiedzeń umów o pracę jeszcze przed końcem roku otrzymali dyrektorzy placówek z województw: morawsko-śląskiego, południowomorawskiego i Wysoczyzny. Wśród rezygnujących z pracy dominują specjaliści z dziedziny anestezjologii i reanimacji oraz chirurdzy - poinformował przewodniczący Lekarskiego Klubu Zawodowego-Związku Lekarzy Czeskich (LOK-SCzL) Martin Engel.

Minister zdrowia Leosz Heger powiedział, iż rozumie, że zarobki lekarzy są niewspółmierne do obciążenia i odpowiedzialności względem wykonywanej pracy, jednak dodatkowych pieniędzy nie jest w stanie zdobyć. "Odkąd pełnię swą funkcję mówię, że ten rząd pieniędzy nie ma i jeśli jakieś środki na pensje mogą się znaleźć, to jedynie wewnątrz systemu" - zaznaczył.

Szef resortu zdrowia planuje obecnie konsultacje z dyrektorami szpitali i wojewodami.

Władze województwa środkowoczeskiego już na wtorek zapowiedziały spotkanie kryzysowe, w czasie którego podejmą próby rozwiązania sytuacji i ratowania poszczególnych placówek służby zdrowia.

Wojewoda środkowoczeski David Rath, który sam jest internistą z wieloletnią praktyką, tłumaczył, że każdy region i szpital wymaga indywidualnego podejścia. "Gdzieniegdzie odchodzą głównie anestezjolodzy, gdzie indziej na przykład ginekolodzy-położnicy, w jeszcze innych szpitalach - interniści. Musimy więc szukać indywidualnych rozwiązań nie tylko dla danego szpitala, ale nawet dla konkretnego oddziału" - zauważył.

Kampania "Dziękujemy, odchodzimy" trwała dwa miesiące. W sumie przyłączyło się do niej 4100 lekarzy, w tym największe sławy czeskiej medycyny.

Składający wypowiedzenia twierdzą, że znajdą zatrudnienie za lepsze pieniądze za granicą lub w placówkach prywatnych. Domagają się wzrostu wynagrodzeń do co najmniej 1,5-krotnej wartości średniej pensji krajowej, zniesienia przestarzałego systemu szkoleń podyplomowych i lepszych warunków pracy.

Lekarzy planujących odejście z publicznej służby zdrowia i wyjazd za granicę ostro skrytykował w swym orędziu noworocznym prezydent Republiki Czeskiej Vaclav Klaus.

"Był czas, gdy miał sens wyjazd +za lepszym+ na obczyznę, jednak dziś na pewno tak nie jest. Wezwania, aby w niektórych zawodach w sposób zorganizowany, kolektywny i zbiorowy wyjeżdżać za granicę, są czymś, z czym nie możemy się godzić. To szantaż nie do przyjęcia" - oświadczył Klaus.