NEGOCJACJE z Irlandią zakończą się przyznaniem Dublinowi pożyczki. Po raz kolejny na warunkach Berlina.
Irlandia w ciągu kilku dni poprosi o pomoc i Europa tej pomocy jej udzieli. Ale warunki ustali Berlin. To kolejny etap szeroko zakrojonego niemieckiego planu budowy nowego ładu gospodarczego UE.
Irlandia otrzyma ratunek z mechanizmu, na który 148 mld euro, czyli ok. 20 proc., dali Niemcy. W zamian domagają się od Irlandii podniesienia dotychczasowego, superniskiego (12,5-proc.) podatku od przedsiębiorstw (CIT). I tak Dublin upora się z ponad 30-proc. deficytem, a firmy działające w Irlandii nie będą już stanowiły konkurencji dla Niemiec.
Prace nad kompleksową przebudową europejskiej gospodarki trwają w Berlinie od początku roku. Najpierw pojawił się pomysł ministra finansów Wolfganga Schaeublego powołania europejskiego funduszu ratunkowego, pożyczającego na warunkach niemieckich. Choć uznano go za nierealny, znalazł zastosowanie w Grecji.
Równocześnie Berlin prowadzi walkę o stanowisko szefa EBC dla Axla Webera; chce mieć swojego człowieka od polityki stóp procentowych w UE i pilnowania inflacji. Wreszcie Angela Merkel po konsultacjach z Francją, poza forami UE, zaproponowała otwarcie Lizbony, by ustalić zasady spłaty długów przez europejskich bankrutów.
Berlin gra o wysoką stawkę. Merkel przy okazji przyszłorocznego podpisania umowy akcesyjnej z Chorwacją chce zlikwidować zapis o zakazie tzw. bailoutu, czyli wykupu długów członka UE. Zamiast tego Niemcy forsują mechanizm kontrolowanego bankructwa i kontrolowanej spłaty długu. Według reguł forum, które „Spiegel” ochrzcił mianem klubu berlińskiego, składającego się z przedstawicieli UE, kraju-dłużnika i prywatnych wierzycieli. Wszystko po to, by niemieckie pożyczki nie zamieniły się w darowizny. Kolejna zmiana Berlina to propozycja zawieszenia kraju łamiącego kryteria z Maastricht w prawach głosu w UE.
Plany Berlina nie podobają się m.in. Londynowi. Szczególnie próby ingerowania w systemy podatkowe państw takich jak Irlandia. Jednak z ekonomicznego punktu widzenia pomysły na pokryzysową Europę mogą być korzystne dla Polski. Niemcy wzrost zawdzięczają eksportowi. A my dostarczamy niemieckim eksporterom komponentów. Przynajmniej na razie to, co dobre dla niemieckiej gospodarki, dobre jest i dla polskiej.
Finanse Irlandi do kontroli
Dziś misję badawczą w Irlandii rozpoczynają eksperci Unii Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Będą oni sprawdzać, jaki jest stan irlandzkich finansów i jakie działania mogą zostać podjęte, jeśli Dublin zdecyduje się na skorzystanie z pomocy.
Misja to na razie najbardziej wymierny efekt dwudniowego spotkania ministrów finansów strefy euro we wtorek, a wczoraj wszystkich krajów Unii. Mimo nacisków Dublin jeszcze nie chce brać pieniędzy. – Nie było powodu pytać wszystkich uczestników o odpowiedź, bo nie dostaliśmy pytania (o pomoc) – powiedział przewodniczący spotkaniu belgijski minister finansów Didier Reynders, dodając, że Unia jest gotowa do działania. Mimo zapewnień irlandzkiego premiera Braina Cowena i ministra finansów Briana Lenihana o tym, że ich kraj ma program wychodzenia z kryzysu, jakaś forma bailoutu wydaje się nieunikniona. – Jeśli chodzi o to, czy to kwestia sześciu miesięcy, czy kilku dni, powiedziałabym, że raczej dni – oceniła francuska minister finansów Christine Lagarde. Cowen zapewnił w każdym razie, że irlandzkie władze będą w pełni współpracować z ekspertami.
Niezależnie od utworzonych w maju unijnych środków ratunkowych – Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji Finansowej (EFSM) i Europejskiego Instrumentu Stabilizacji Finansowej (EFSF) – bezpośrednią pomoc finansową zadeklarował także brytyjski minister finansów George Osborne. – Irlandia jest naszym najbliższym sąsiadem i w naszym narodowym interesie jest pomyślność irlandzkiej gospodarki oraz stabilność jej systemu bankowego – oświadczył Osborne, który sam zmaga się z potężnym deficytem budżetowym. Jednak w jego słowach nie było wiele przesady – to brytyjskie i niemieckie instytucje finansowe udzieliły najwięcej kredytów irlandzkim bankom i w razie upadku tych ostatnich narażone są na stratę ok. 150 miliardów funtów.
Z kolei Polska obecnie nie widzi potrzeby włączenia się w pomoc dla Irlandii. – Dublin sam powinien podejmować decyzje o krokach naprawczych. Nawet gdyby mechanizm został uruchomiony, to nie wydaje mi się, że byłby to przypadek, w którym mielibyśmy bezpośrednie interesy. Na razie nie widzę takiej potrzeby – wyjaśnił na konferencji prasowej Jacek Rostowski.
Ponieważ Irlandia nie wystąpiła o pomoc, a unijny mechanizm ratunkowy nie był jeszcze przetestowany, harmonogram dalszych działań jest na razie bardzo ogólny. Misja badawcza potrwa co najmniej kilka dni i dopiero wówczas może dojść do rozmów o konkretnych sumach. Równocześnie w przyszłym tygodniu Lenihan ma przedstawić plan wychodzenia z kryzysu, którzy przewiduje zredukowanie w ciągu czterech lat deficytu do poziomu 3 proc. PKB, a 7 grudnia ogłosi budżet na przyszły rok. Analitycy spodziewają się, że Dublin będzie potrzebował od 45 do 90 miliardów euro. W obu przypadkach to znaczący odsetek irlandzkiego PKB, który w zeszłym roku wyniósł 167 mld euro.