Projektem zmian w specustawie powodziowej, dzięki którym pomocą zostaną objęci także powodzianie z Dolnego Śląska, zajmie się we wtorek rząd.

Rada Ministrów wprowadzi zmiany do ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi z maja i czerwca 2010 roku - wynika z porządku obrad rządu. Premier Donald Tusk mówił dziennikarzom w poniedziałek, że nowelizacja jest konieczna m.in. z powodu unijnych regulacji dotyczących pomocy publicznej.

Wyjaśniał, że poprzednia ustawa - zakładająca pomoc dla poszkodowanych w powodziach z maja i czerwca - była tak skonstruowana, żeby "nie było np. w odniesieniu do przedsiębiorców podejrzeń, że to jest jakaś taka permanentna niedozwolona pomoc publiczna". Podkreślał, że mechanizm pomocy musi się odnosić konkretnie do sytuacji nadzwyczajnych. "Przyjmiemy przepisy, które będą dotyczyć zdarzeń w 2010 roku" - zapowiedział premier.

W wyniku ulewnego deszczu, który spadł w sobotę w Bogatyni (Dolnośląskie), wylał dopływ Nysy Łużyckiej - rzeka Miedzianka. Pod wodą znalazło się niemal całe miasto. Wezbrana woda spowodowała też zniszczenie zapory zbiornika Niedów Elektrowni Turów. Siedmiometrowa fala zalała okoliczne miejscowości na trasie Bogatynia-Zgorzelec oraz przedmieścia samego Zgorzelca.

Rozwiązania dotyczące usuwania skutków powodzi

Ustawa o szczególnych rozwiązaniach dotyczących usuwania skutków powodzi przewiduje m.in. ułatwienia w odbudowie miejsc pracy oraz pomoc dla gospodarstw, które znalazły się pod wodą. Zgodnie z jej zapisami nieobecność w pracy osób pracujących na zalanych terenach będzie usprawiedliwiona, o ile miała związek z powodzią. Pracodawca ma im zapłacić za nieobecność do 10 dni, na poziomie minimalnego wynagrodzenia za pracę. Pracodawcy, którzy ponieśli duże straty w wyniku powodzi i nie mają własnych środków na wypłatę wynagrodzeń, mogą otrzymać pomoc z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Zgodnie z ustawą, naprawa zniszczonych miejsc pracy dla niepełnosprawnych będzie finansowana z państwowego i zakładowych funduszy osób niepełnosprawnych. Pracownicy przedsiębiorstw zniszczonych przez powódź uzyskają wynagrodzenie Z Funduszu Pracy, jednak pod warunkiem, że pracodawca utrzyma stan zatrudnienia.

Na zalanych terenach starosta będzie mógł zdecydować o skierowaniu osób bezrobotnych - w ramach prac interwencyjnych i robót publicznych - do usuwania skutków kataklizmu. Również osoby z terenów rolniczych dotkniętych powodzią będą mogły pracować przy usuwaniu jej skutków. Ich wynagrodzenia opłaci Fundusz Pracy.

Agencja Nieruchomości Rolnych będzie mogła nieruchomości ze swoich zasobów zbywać bez przetargu na potrzeby mieszkaniowe dla osób poszkodowanych przez powódź. Gminy będą mogły otrzymać granty pokrywające cześć kosztów budowy mieszkań komunalnych dla powodzian, a osoby lub wspólnoty, które zaciągnęły kredyty na remonty lub budowę, będą mogły uzyskać niskooprocentowany kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego.



Na wtorkowym posiedzeniu rząd zajmie się także założeniami do projektu nowelizacji ustaw o podatkach dochodowych (CIT i PIT), które przewidują m.in. wprowadzenie zwolnienia z CIT dla zagranicznych funduszy inwestycyjnych i emerytalnych działających w Polsce.

Ministerstwo Finansów, które przygotowało projekt argumentuje w dokumencie, że zmiana ma na celu dostosowanie polskich przepisów do wymogów regulacji unijnych. Ich naruszenie zarzuca Polsce Komisja Europejska.

Obecnie z CIT zwolnione są dochody z dywidend lub odsetek uzyskiwane przez fundusze działające na podstawie polskich przepisów o funduszach inwestycyjnych lub na podstawie przepisów o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych. Zagraniczne fundusze ze zwolnienia nie korzystają.

Komisja Europejska uważa, że prowadzi to do nierównego traktowania funduszy polskich wobec analogicznych zagranicznych funduszy inwestujących na rynku polskim. Tym samym Polska narusza unijną zasadę swobody przepływu kapitału.

Ministrowie omówią także założenia dotyczące zmian w ustawie o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych. Chodzi o tzw. pracownicze programy emerytalne.

Pracownicze programy emerytalne są formą grupowego, systematycznego oszczędzania na emeryturę. Funkcjonują w ramach tzw. trzeciego, czyli dobrowolnego filara emerytalnego. Odprowadzane do nich składki pochodzą częściowo od pracowników, a częściowo wpłacane są przez ich pracodawców.

Zmiany, którymi zajmie się we wtorek rząd, mają dostosować nasze przepisy do unijnej dyrektywy z 3 czerwca 2003 r. w sprawie działalności pracowniczych programów emerytalnych oraz nadzoru nad tymi instytucjami.

Celem dyrektywy jest stworzenie europejskiego rynku pracowniczych programów emerytalnych i stworzenie tym instytucjom możliwości działania ponad granicami państw członkowskich. Oznacza to możliwość przyjmowania przez pracownicze fundusze emerytalne państw członkowskich, w tym Polski, składek opłacanych przez zagranicznych pracodawców.

Według danych Komisji Nadzoru Finansowego do pracowniczych programów emerytalnych należy w Polsce niewiele ponad 300 tys. osób. Zaoszczędzone przez nie składki to łącznie nieco ponad 800 mln zł. W rejestrze pracowniczych programów emerytalnych na koniec 2008 r. wpisanych było 1078 programów prowadzonych przez 1112 pracodawców.

W miniony wtorek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział, że najprawdopodobniej w tym tygodniu rząd będzie zajmował się też sprawą umowy gazowej z Rosją. Jednak z planie Rady Ministrów na wtorkowe posiedzenie nie ma takiego punktu.



Chodzi o aneks do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Jego projekt sporządzono po tym, gdy na początku 2009 roku surowiec stronie polskiej przestał dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo (RUE). Dokument został wynegocjowany, ale brakuje podpisów przedstawicieli rządów. Komisja Europejska, powołując się na doniesienia prasowe, sygnalizowała, że istnieją obawy, czy porozumienie jest zgodne z prawem Unii Europejskiej; podzielał je także polski resort spraw wewnętrznych.

Według premiera Donalda Tuska rząd potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby dopiąć umowę. Premier oświadczył w zeszłym tygodniu, że rząd potrzebuje "jeszcze chwilę", żeby ustalić optymalny kształt kontraktu z Rosją. Wątpliwości dotyczą m.in. ceny gazu, wielkości dostaw i czasu trwania kontraktu. Szef rządu nie wykluczył jednocześnie, że po wyjaśnieniu wątpliwości Komisji Europejskiej do międzyrządowej umowy gazowej zostanie ona podpisana w wynegocjowanym kształcie. Zapewnił też, iż nie ma żadnego zagrożenia, że w Polsce zimą zabraknie gazu.

Rząd zapozna się także ze sprawozdaniem z realizacji przedsięwzięć związanych z przygotowaniami do piłkarskich mistrzostw Europy EURO 2012 oraz wysłucha informacji o wykorzystaniu funduszy unijnych.