Rząd Raula Castro ma zamiar zaprzestać wypłacania wysokich zasiłków dla osób "przesuniętych do rezerwy" - jak eufemistycznie określa się na Kubie osoby bez pracy, by uniknąć terminu bezrobocie - poinformowała tamtejsza prasa.

Bezrobotni będą przesuwani do sektorów, w których brakuje rąk do pracy i skłaniani do "reorientacji" zawodowej. Strategia ta ma pomóc w wydobyciu gospodarki z kryzysu.

"Nikt nie zostanie porzucony, ale nie możemy kontynuować obecnej praktyki; niektórym nie spodoba się nowa propozycja zatrudnienia, ale państwo nie może nadal subwencjonować pracowników przesuniętych do rezerwy" - komentuje tygodnik Trabajadores, cytując sekretarza generalnego jedynego kubańskiego związku zawodowego (CTC) Salvadora Valdesa.

"Zasada gwarancji zatrudnienia musi zostać utrzymana, ale ludzie muszą rozwijać formy działalności, które są pożyteczne, konieczne i stabilne gospodarczo" - powiedział niedawno sekretarz CTC w Hawanie, Luis Manuel Castanedo.

Pracownicy "przesunięci do rezerwy" - jak z uporem władze kubańskie określają bezrobotnych - otrzymują, bez limitu czasowego, 60 proc. swoich zarobków w oczekiwaniu na nową pracę.

Prezydent Raul Castro, brat i następca Fidela, ostrzegł w zeszłym roku, że położy kres przesadnym subwencjom ze strony państwa.

Kuba, która cierpi na brak dewiz, ograniczyła znacząco import, (pochodziło z niego 80 proc. produktów żywnościowych) i sięgnęła po środki, które mają zwiększyć produkcję. Można już na przykład pracować w kilku miejscach na raz; zniesiono też zasadę wyrównywania pensji, by zagwarantować lepsze dochody osobom wykształconym i ekspertom.