Minister zdrowia Ewa Kopacz i prezes NFZ Jacek Paszkiewicz przeprosili pacjentów za problemy związane z przepisami dot. stosowania tzw. chemioterapii niestandardowej. Dziś premier wezwał oboje na rozmowę, by wyjaśnić tę sytuację. Decyzją szefa rządu prezes NFZ nie otrzyma styczniowego wynagrodzenia. Kopacz przyznała, że rozmowa nie była przyjemna, ale bardzo dyscyplinująca.

Po spotkaniu w kancelarii premiera rzecznik rządu Paweł Graś powiedział dziennikarzom, że premier zobowiązał Paszkiewicza, aby ten w ciągu dwóch tygodni uregulował sprawy związane z rozporządzeniem. "Premier zobowiązał pana prezesa, aby w ciągu dwóch najbliższych tygodni wszystkie formalne sprawy związane ze świadczeniami zostały uregulowane i to jest też czas dany panu prezesowi przed podjęciem ewentualnej decyzji o dymisji" - powiedział Graś.

Szef rządu zdecydował też o ukaraniu Paszkiewicza, który ma oddać jedno miesięczne wynagrodzenie. Jak wyjaśniła Kopacz, taką możliwość przewiduje ustawa o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych.

"Pacjenci znaleźli się w takiej sytuacji na skutek niedoskonałości urzędniczej"

Paszkiewicz przyznał, że to on ponosi winę za "problemy interpretacyjne" związane ze stosowaniem rozporządzenia ws. "chemii niestandardowej". "Chciałbym przeprosić wszystkich pacjentów za niedogodności, których doświadczyli na skutek pewnych błędów interpretacyjnych, które się pojawiły. Postaramy się, żeby jak najszybciej te błędy zostały usunięte i dostępność do świadczeń została przywrócona na poziomie nie gorszym niż w roku 2009" - powiedział Paszkiewicz.

Kopacz dodała, że pacjenci korzystający z tzw. chemioterapii niestandardowej znaleźli się w takiej sytuacji na skutek "niedoskonałości urzędniczej". Minister powiedziała, że jest jej bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dodała, że przez całą noc prezes i prawnicy NFZ będą doprecyzowywać to rozporządzenie, tak by od piątku chemioterapia niestandardowa była świadczona nieodpłatnie.



Problematyczny zapis znalazł się w wymaganiach wobec świadczeniodawców podpisujących umowy na wykonywanie chemioterapii niestandardowej, określonych w zarządzeniu prezesa NFZ z listopada 2009 r. Zapisano tam: "świadczenia (chemii niestandardowej) udzielane w miejscu pracy konsultanta krajowego lub wojewódzkiego onkologii klinicznej, hematologii, hematoonkologii dziecięcej, ginekologii onkologicznej - zgodnie ze specyfiką nowotworu". W ocenie resortu zdrowia i NFZ, nie oznacza to, że chemioterapia niestandardowa może być wykonywana wyłącznie w ośrodkach, w których pracują konsultanci. Ale to oni - tak, jak dotychczas - decydują komu ma być ona udzielana.

Z tego powodu osoby z nowotworami, które leczone są najnowocześniejszymi metodami w ramach tzw. chemioterapii niestandardowej, sygnalizowały w ostatnim czasie, że w związku ze zmianami zasad wykonywania tej terapii mogą mieć poważne trudności z dostępem do świadczeń medycznych. W mediach pojawiły się informacje, że od 2010 r. "chemioterapia niestandardowa" może być wykonywana wyłącznie w ośrodku, w którym pracuje wojewódzki lub krajowy konsultant w dziedzinie onkologii.

"Chorzy będą leczeni w tych samych ośrodkach, z których korzystali do tej pory"

Ministerstwo zdrowia uspokajało wcześniej, że nie ma żadnych zmian w przepisach określających zasady dostępu pacjentów do tzw. chemioterapii niestandardowej. Chorzy będą leczeni w tych samych ośrodkach, z których korzystali do tej pory - zapewniał wiceminister zdrowia Marek Twardowski.

Prezes NFZ tłumaczył, że problem wynika z błędnej interpretacji jego zarządzenia, mówiącego o tym, że kwalifikowanie do "chemioterapii niestandardowej" powinno następować jedynie w ośrodkach, w których jest konsultant wojewódzki, ale samo leczenie może odbywać się także w innych placówkach. Prezes Funduszu zapowiedział doprecyzowanie przepisów w tej sprawie. Poinformował, że wydał już informację zawierającą właściwą interpretację, która trafiła do dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ.