Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski rozważa wystąpienie do władz amerykańskich z prośbą o zbadanie możliwości skorzystania przez prezydenta USA z prawa łaski wobec zatrzymanego w niedzielę w Szwajcarii Romana Polańskiego.

Sikorski poinformował o tym dziennikarzy w Kairze w trakcie swojej podróży do Afryki.

Minister podkreślił, że Polska ma "największe prawo do zabierania głosu" w sprawie Romana Polańskiego, bo - jak to określił - "pierwotne obywatelstwo jest zawsze najważniejsze". W połowie lat 70. reżyser przyjął obywatelstwo francuskie.

"Ze względu na olbrzymie zasługi Romana Polańskiego dla światowej kultury, a także dla promocji Polski na świecie i także ze względu na mój osobisty stosunek do wielkiego artysty, po konsultacjach z ministerstwem kultury i po ustaleniu podstawowych informacji, rozważam w tej chwili wystąpienie do władz amerykańskich o zbadanie możliwości skorzystania przez prezydenta USA z prawa łaski, co zamknęłoby tę sprawę raz na zawsze" - powiedział Sikorski.

Roman Polański został w sobotę zatrzymany na lotnisku w Zurychu na zlecenie szwajcarskiego federalnego ministerstwa sprawiedliwości. Zatrzymanie jest związane z wydanym w 1978 roku w USA nakazem aresztowania reżysera. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Reżyser spędził 42 dni pod obserwacją psychiatryczną, ale przed zakończeniem postępowania wyjechał do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia. Od tego czasu nie może wjechać do USA bez groźby natychmiastowego aresztowania.