Nie podzielam takiego kategorycznego poglądu, że zarzuty dyscyplinarne wobec prokuratorów zajmujących się sprawą Amber Gold były źle formułowane - powiedziała prok. Katarzyna Brzezińska w środę przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.

Brzezińska z początkiem kwietnia 2013 r. objęła funkcję rzecznika dyscyplinarnego Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Zastąpiła na tym stanowisku prok. Andrzeja Łojkowskiego, którego komisja wysłuchała przed południem.

Zeznający we wtorek przed komisją b. rzecznik dyscyplinarny w Prokuraturze Generalnej prok. Jacek Radoniewicz mówił, że analizował wnioski o wszczęcie postępowań wyjaśniających dotyczących czworga gdańskich prokuratorów: Barbary Kijanko, Witolda Niesiołowskiego, Marzanny Majstrowicz i Hanny Borkowskiej. W ocenie Radoniewicza wnioski "nie miały szans powodzenia", gdyż "obraza" tych przepisów, na które rzecznik się powołał, nie była deliktem dyscyplinarnym. "W związku z tym porażka przed sądem murowana" - oceniał Radoniewicz.

"Nie podzielam takiego poglądu, szczególnie w odniesieniu do prokuratorów, którzy byli prokuratorami przełożonymi" - zaznaczyła Brzezińska. Wskazała, że zasadniczym zaleceniem analizy prok. Radoniewicza z grudnia 2012 r. było uwzględnienie w treści zarzutów kwestii uchybienia godności urzędu. "Z tego co pamiętam, prok. Łojkowski te kwestie uwzględnił" - zeznała.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała w związku z tym, na czym polegała klęska w odniesieniu do tych spraw dyscyplinarnych. "To pani prowadziła i odpowiadała za wynik, w czym upatruje pani, że poniosła pani taką klęskę, bo dla prokuratora uniewinnienie po wniesieniu skargi jest klęską. Pani przegrała wszystkie te postępowania, we wszystkich instancjach" - dopytywała Wassermann.

"Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, prawdę powiedziawszy" - odparła świadek. Zapewniła, że analizowała wszystkie sprawy bardzo dokładnie. "Wydaje mi się, że moja opinia w tej chwili nie ma znaczenia" - dodała.