Nie można przesądzać, że Irak zostanie oczyszczony z Daesz (arab. akronim Państwa Islamskiego) do końca tego roku, jak zakładaliśmy - powiedział w piątek szef MSZ Iraku Ibrahim al-Dżafari. Dodał, że Irak przekonuje OPEC, by nie ograniczać wydobycia ropy naftowej.

Były premier Iraku (2005-2006), obecnie kierujący resortem spraw zagranicznych, podczas swej pierwszej wizyty w Polsce rozmawiał rano z szefem polskiej dyplomacji Witoldem Waszczykowskim, a po południu wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego, na którym omówił aktualną sytuację polityczną i gospodarczą w Iraku w kontekście trwających obecnie walk z IS o Mosul na północy kraju.

Irackie siły, wspierane przez koalicję międzynarodową, rozpoczęły ofensywę na Mosul 17 października br. To drugie pod względem wielkości miasto w Iraku zostało zdobyte przez dżihadystów z Państwa Islamskiego w czerwcu 2014 roku i stało się bastionem tej organizacji w Iraku.

"Zwycięstwo w walce o Mosul musi być szybkie, tym bardziej że Daesz wykorzystuje Irakijczyków jako żywe tarcze; ludzie są wystawiani na ulicach, przytwierdzani do ścian budynków, do pojazdów. Z punktu widzenia ludzkiego, humanitarnego musimy ratować niewinnych ludzi. (...) To jest koszt krwi, który płacimy" - podkreślił iracki minister. I dodał, że Mosul trzeba wyzwolić jak najszybciej.

Jednak według analityków większe obawy budzi to, co stanie się z Mosulem i całym Irakiem po oczekiwanym zwycięstwie nad IS. Według Dżafariego "są to obawy nieco przesadzone". "Ani Kurdowie, ani Arabowie, ani sunnici, czy szyici, muzułmanie, czy nie-muzułmanie nie myślą na razie o takiej perspektywie, teraz walczą ręka w rękę" - zaznaczył, nie odpowiedziawszy de facto na pytanie o przyszłość Iraku.

Dżafari podkreślił, że iracki rząd na razie koncentruje się na bieżącej operacji wyzwalania Mosulu. "Ta operacja nas jednoczy. My nie boimy się ewentualnych nowych kryzysów, które miałyby powstać w obozie samych Irakijczyków. Boimy się sił zewnętrznych, które mogą zaistnieć w naszym kraju. Problem Mosulu jest problemem, który został importowany z zewnątrz" - wskazał, zwracając uwagę, że Daesz z Syrii przeniosło się do Iraku. "Musimy pracować nad tą jednością, żeby nie dopuścić więcej do takich sytuacji" - dodał.

Spytany przez PAP o zapowiadany wcześniej przez premiera Iraku Hajdera al-Abadiego plan wyprowadzenia Daesz z Iraku do końca tego roku, Dżafari odparł, że szef rządu "realnie to oszacował". "W 2014 roku padały takie oświadczenia na bazie różnych badań. Wówczas również ja szacowałem, że do (końca) 2016 roku uda się zlikwidować Daesz" - powiedział, zastrzegając że "nie jest to likwidacja na zawsze". "Daesz, jak choroba, przenika i może odbudowywać swe struktury w innym miejscu, w tym albo innym kraju. Musimy dążyć do pokoju, pokonać ich w każdym miejscu, gdzie będą chcieli się pojawić. Ale nie można mówić, że wszędzie uda się to całkowicie. Nie możemy przesądzić, że rok 2016 rzeczywiście w ten sposób się zakończy" - zastrzegł.

Odnosząc się do perspektyw po wojnie z IS, Dżafari podkreślił, że "wojny zawsze niszczą". Zaznaczył, że Irak chce "krzewić kulturę współistnienia, koegzystencji", "nie chce kultury śmierci ani wojny, aby trawiła młodych ludzi". "Zawsze będą różnice między kulturami. Chcemy, aby nawet były różnice, bo świat nie może być jednolity, musi być zawsze ta wielokulturowość, różnorodność. Rozumiemy to dobrze" - zapewniał.

W jego ocenie na świecie zbyt mało robi się, "aby krzewić cywilizację pokoju". "Potrzebna nam jest kultura pokoju, bezpieczeństwa, wspólnych dążeń. Powinniśmy wspólnie pracować, żeby te nowe pokolenia żyły w nowym Iraku" - apelował.

W kontekście współpracy w regionie Dżafari nawiązał do sąsiadów Iraku, jakimi są Iran i Arabia Saudyjska, które mają różne ustroje, a każde z tych państw uprawia "własną politykę". "Naszą polityką jest współpraca z każdym sąsiadem. Tak samo, gdy spojrzymy na Turcję i Syrię - zupełnie dwa różne systemy, wrogie wobec siebie, na odległych biegunach politycznych, ale trzeba z nimi współpracować" - dodał.

Dżafari, spytany o oczekiwania irackich elit w związku z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA i czy w kontekście jego deklaracji możliwe i rozważane jest zastąpienie aktywności USA w Iraku aktywnością Rosji i Chin, odparł, że Irak i Stany Zjednoczone, jeszcze za czasów Republikanina George'a W. Busha, podpisały umowę o strategicznej współpracy. "Administracja Busha i Republikanie wywiązywali się z tej umowy; podobnie jak administracja Demokraty Baracka Obamy - pod koniec 2011 roku wojska amerykańskie zostały wycofane z Iraku" - wskazał minister.

"Teraz również Republikanin doszedł do władzy, który ma wsparcie Kongresu. Będziemy z nim współpracować jako prawomocnym, konstytucyjnie wybranym prezydentem. Wiem, że są różne konflikty pomiędzy Trumpem a Demokratami, czy nawet samymi Republikanami, jednak państwo amerykańskie (...) poradzi sobie szybko ze swoimi problemami" - dodał szef MSZ Iraku. "Mamy podpisaną umowę z USA i wyrażamy nadzieję na dalsze wywiązywanie się obu stron z jej realizacji. To prawda, być może Trump nie jest znany na scenie politycznej, ale jest znany jako milioner, biznesmen. A może tego właśnie potrzebujemy?" - wskazał. Według niego "należy rozróżnić między tym, co było mówione w kampanii wyborczej a tym, co będzie się działo w rzeczywistości". "Być może ta retoryka wyborcza była specyficzna" - dodał.

Spytany, czy Irak zgodziłby się na ograniczenie wydobycia ropy naftowej, o co apeluje OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), Dżafari powiedział: "Irak nie chce przekreślać planów, które mają inne kraje, natomiast my mamy swoje argumenty. Szanujemy inne kraje, ale prosimy też o szanowanie naszych dążeń". Podkreślił, że "Irak obecnie ma specjalne potrzeby". "Proszę pamiętać, że my, w Iraku, nie walczymy o nasze własne bezpieczeństwo, ale walczymy w imieniu bardzo wielu państw. Liczę na większe zrozumienie ze strony państw OPEC" - dodał.

Bagdad i Teheran nie bardzo chcą odpowiedzieć na prośby OPEC o zmniejszenie wydobycia ropy: Iran ze względu na potrzebę odbudowy swojej sieci dystrybucji w świecie, natomiast Irak w związku z finansowaniem walki o obronę swego terytorium, co niewątpliwie wiąże się z kosztami. 30 listopada w Wiedniu odbędzie się spotkanie kartelu dotyczące wypracowania kompromisu w tej sprawie.

Spytany, czy taki kompromis w zakresie wydobycia ropy jest możliwy przy uwzględnieniu interesów Iraku i Iranu, Dżafari odparł, że "z natury jest optymistą, ale ten optymizm nie jest bezgraniczny". "Opieram się na statystykach, na faktach. (...) 95 proc. naszego budżetu opiera się na wydobyciu ropy i jej eksporcie. Świat wie, jak bardzo Irak wycierpiał w czasie ostatnich kryzysów: ogromne wydatki w walce z Daesz, zapaść gospodarcza, wyjście z wojny. Myślę, że świat to rozumie" - tłumaczył. "Prowadzimy dialog z OPEC, żeby Irak traktowany był na specjalnych warunkach. Naszym celem jest utrzymanie ceny ropy na trochę wyższym poziomie" - podkreślił.

Do OPEC należy 14 państw, m.in. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Kuwejt, Irak, Iran i Nigeria. Kraje OPEC kontrolują około 40 proc. światowego wydobycia ropy naftowej i większość znanych zasobów tego surowca. Rosja, która nie należy do OPEC, a która też jest jednym z największych producentów ropy na świecie, sygnalizuje gotowość do rozmów z OPEC w sprawie ograniczenia wydobycia.

Karolina Cygonek (PAP)