Rosyjscy eksperci w pierwszych reakcjach po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich ostrożnie oceniają możliwość ocieplenia relacji z USA; ich zdaniem nie należy oczekiwać zniesienia sankcji wobec Moskwy, a złagodzenie retoryki jest prawdopodobne.

Nie będzie nowego "resetu" w stosunkach rosyjsko-amerykańskich, ale nastąpi w nich ocieplenie - powiedział Siergiej Samujłow z Instytutu USA i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN) dziennikowi "Moskowskij Komsomolec".

Ekspert ten zwrócił uwagę, że nie ma w Partii Republikańskiej ludzi, którzy mogliby zająć się takim "resetem". Wśród Republikanów "wszyscy eksperci ds. polityki zagranicznej to +jastrzębie+, szczególnie w odniesieniu do Rosji" - powiedział Samujłow. Jednak, jak dodał, "amerykańska kultura polityczna jest kulturą kompromisów" i być może nastąpi kompromis między elitą Republikanów, "jastrzębiami" wśród ekspertów i stanowiskiem samego Trumpa.

Politolog Aleksiej Muchin, szef Ośrodka Informacji Politycznej ocenił, że relacje USA z Rosją będą się rozwijały w takim samym duchu, jak dotąd. Również ten ekspert przypomniał, że działaczy Republikanów "trudno podejrzewać o sympatię do Rosji". Ocenił, że sankcje będą zniesione w odleglejszej perspektywie, bo z ich powodu "cierpi biznes". "Myślę, że przed Rosją pojawia się szansa porozumienia się z pewną częścią nowej amerykańskiej klasy politycznej, która przyjdzie, by zastąpić starą" - powiedział Muchin.

"Z dużym stopniem prawdopodobieństwa sankcje (wobec Rosji) nie zostaną za rządów Trumpa zniesione" - oceniła Wiktoria Żurawlewa z Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych RAN. Jej zdaniem "można przypuszczać, że w stosunkach rosyjsko-amerykańskich będzie pewne złagodzenie na poziomie wzajemnej retoryki, ponieważ Trump w sposób oczywisty przyszedł z zamiarem pewnej zmiany tych stosunków i okazania życzliwości".

Jednak, jak zastrzegła ekspertka, nie warto raczej oczekiwać poważnych przełomów, ponieważ prezydent w systemie amerykańskim "nie jest sam", a jest ograniczony przez Kongres. W parlamencie zaś dominują Republikanie, wśród których nadal znaczny jest wpływ prawicowych konserwatystów, będących zwolennikami "zachowania twardej linii konfrontacji".

Żurawlewa oceniła, że jedną z głównych cech Trumpa jest nieprzewidywalność: nie będąc politykiem, nie ma on za sobą kariery, po której można byłoby oceniać taktykę, jaką prowadzi. "Można przypuszczać tylko jedno - jako biznesmen, który odniósł sukces i zgromadził duży majątek, będzie on oczywiście brał pod uwagę kryteria korzyści" - uważa ekspertka.

Zdaniem Fiodora Łukjanowa z wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej Rosja i USA mają ze sobą niewiele wspólnego, a stosunki między nimi już od lat 50. układają się według trwałego schematu. "Dlatego nie należy żywić iluzji, że staniemy się bliskimi partnerami, a tym bardziej sojusznikami. Nie trzeba udawać, że mamy wiele zbieżnych interesów" - napisał Łukjanow w artykule mającym formę listu do 45. prezydenta USA. Opublikowała go rządowa "Rossijskaja Gazieta" na stronie internetowej.

Łukjanow podkreśla, że "nie trzeba dążyć do zmienienia Rosji, bo nie ma to sensu". "Rosja kieruje się swoją logiką", inną niż amerykańska, co nie znaczy, że niesłuszną - zauważa ekspert, dodając w artykule pod adresem Trumpa: "Wydaje się, że pan to rozumie".

Natomiast były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow nie wykluczył poprawy stosunków USA-Rosja po wygranej Trumpa. Ocenił przy tym, że to od USA i Rosji zależy w znacznym stopniu postęp "w najważniejszych kluczowych kwestiach" na arenie międzynarodowej. Gorbaczow podkreślił, że jest teraz konieczne, by nawiązać dialog na najwyższym szczeblu.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)