Trzy nowe ośrodki dla migrantów powstaną w Bułgarii w ciągu roku - poinformowała w czwartek wicepremier i szefowa MSW Rumiana Byczwarowa. Na ich budowę przeznaczone zostanie 15 mln ze 160 mln euro pomocy, jaką Bułgaria ma w najbliższym czasie otrzymać od UE.

Byczwarowa wyjaśniła, że nie chodzi o budynki, lecz o ogrodzone tereny z doprowadzoną wodą i prądem, na których w razie konieczności przy nagłym dużym napływie migrantów będzie można umieścić przyczepy mieszkalne. Ośrodki będą typu zamkniętego, ich mieszkańcy nie będą więc mieli prawa ich opuszczać. Nowe ośrodki planowane są z myślą o Afgańczykach, stanowiących ponad 80 proc. migrantów przybywających ostatnio do Bułgarii.

Odpowiadając na coraz większe obawy ludności przed napływem migrantów, Byczwarowa zastrzegła, że ośrodki powstaną „nie w ramach przygotowań do przyjęcia większej liczby migrantów, lecz po to, by móc pilnie reagować w razie nagłego nasilenia fali migracyjnej”. Dodała, że będą to placówki tymczasowe.

Po serii protestów w stolicy kraju, Sofii, rząd przewiduje również zamknięcie jednego z sofijskich ośrodków i przeniesienie go poza miasto.

Wicepremier nie podała, gdzie mają zostać ulokowane nowe ośrodki, ponieważ każda konkretna propozycja spotyka się z silnym oporem miejscowych mieszkańców. Według bułgarskich mediów chodzi o region miast Ełchowo i Jamboł na południowym wschodzie kraju. Resort obrony sporządził listę nieużywanych koszar, które może udostępnić pod tymczasowe ośrodki.

Ze spodziewanego wsparcia finansowanego od UE władze chcą zakupić 420 samochodów terenowych i śmigłowiec oraz usprawnić elektroniczny system kontroli granic. 20 mln euro zostanie przeznaczone na polepszenie warunków pobytu ponad 7 tys. migrantów znajdujących się w ośrodkach oraz utrzymanie tych osób, a 2 mln euro – na pomoc dla tych, którzy zgodzą się dobrowolnie wrócić do kraju pochodzenia.

Według danych bułgarskiego MSW wszystkie ośrodki w kraju są przepełnione, a kilka tysięcy migrantów żyje poza nimi. Plany przesiedlenia migrantów oraz ich integracji w małych miejscowościach, co ma być finansowane z funduszy unijnych, również spotykają się z oporem lokalnych społeczności.

Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie rządowego ośrodka analitycznego Borkor 61 proc. Bułgarów uważa napływ migrantów za podstawowe zagrożenie dla kraju. Ten czynnik jest w kraju głównym źródłem napięć społecznych - ocenia dyrektor ośrodka Eleonora Nikołowa. Badanie jest reprezentatywne i zostało przeprowadzono między 9 a 16 września z udziałem 1026 dorosłych obywateli - dodała.

Na niedawnej konferencji poświęconej problemom migracji Nikołowa powiedziała, że analizy jej ośrodka wskazują na konieczność kolejnej nowelizacji kodeksu karnego i podniesienia kar za przemyt ludzi. Przemyt stał się zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, a w proceder ten zaangażowane są wszystkie powstałe przez ostatnie 30 lat struktury przestępcze - podkreśliła.

W ubiegłym roku znacznie zwiększono kary za przemyt ludzi w przypadku, gdy jego sprawcami są funkcjonariusze państwowi: celnicy, policjanci graniczni, wojskowi. Zdaniem Nikołowej należy drastycznie podnieść kary za przemyt całych grup ludzi. Eksperci oceniają, że bułgarskie ustawodawstwo pozostaje pod tym względem w tyle za europejskim.

Rządowi specjaliści proponują, by karze podlegało również przygotowanie i organizacja przemytu ludzi, a środki transportu wykorzystywane do przemytu były konfiskowane.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)