Region nie musi być zamożny, by mieć duży potencjał w zakresie nowatorskich rozwiązań – dowodzi raport Banku Millennium.
Dziennik Gazeta Prawna
Analitycy banku stworzyli indeks innowacyjności, który ma w syntetyczny sposób pokazać, gdzie w Polsce otoczenie sprzyja innowacjom, a w których miejscach bardzo o nie trudno. Eksperci brali pod uwagę sześć głównych mierników, w tym m.in. wydajność pracy, wielkość wydatków na badania i rozwój, liczbę pracujących w B+R oraz studentów, a także liczbę wydanych patentów. Ponadto uwzględniono takie czynniki, jak struktura wieku mieszkańców regionu i prognozy demograficzne oraz poziom wykształcenia, sprawdzano też dopasowanie oferty edukacyjnej do lokalnych potrzeb. Ważne były dostęp (lub jego brak) do dróg, lotnisk, ich jakość i gęstość.
Nie zaskakują pierwsze miejsca na liście. Regionem o największym potencjale innowacyjności jest Mazowsze. To przede wszystkim zasługa Warszawy, która jest jednym z najważniejszych ośrodków akademickich w kraju. To w niej swoje centrale ulokowała większość firm działających w całym kraju. Mieszkańcy mają dużą skłonność do zakładania firm (w regionie jest ich najwięcej w kraju), przedsiębiorczości sprzyjają również specjalne strefy ekonomiczne (jest ich tu aż pięć), stosunkowo łatwy dostęp do instytucji otoczenia biznesu i wysokiej jakości kadr. Do tego napływ kapitału zagranicznego (jedna czwarta trafia na Mazowsze) może być mocnym impulsem dla innowacji. Skutek: indeks dla Mazowsza wynosi 95,6 pkt, czyli jest blisko maksymalnej wartości (100 pkt). Pozycja regionu na tle innych województw jest niezagrożona, bo druga w zestawieniu Małopolska uzyskała 81,7 pkt.
Region ten przegrywa z Mazowieckiem we wszystkich dziedzinach, ale najbardziej w wielkości wydatków na badania i rozwój. Jego wysoka pozycja w rankingu to efekt dużego uprzemysłowienia i rozwoju sektora usług, zwłaszcza BPO czy usług wspólnych dla dużych firm. Ale też dużej liczby studentów (autorzy raportu piszą, że przeliczając ją na liczbę mieszkańców, województwo jest w Polsce liderem, a oferta edukacyjna jest dobrze dopasowana do potrzeb gospodarki innowacyjnej), a także dostępu do infrastruktury.
Natalia Kukulska z zespołu analiz branżowych departamentu ratingu Banku Millennium mówi, że liderzy innowacji w Polsce nie zmieniają się od lat. Ale duży ruch jest w środku stawki.
– Przykładem jest Opolskie, które jeszcze kilka lat temu w rankingu uzyskałoby 14. pozycję, dziś jest natomiast na 10. Pomimo najsilniej przebiegającego procesu depopulacji w Polsce, województwo to czerpie korzyści z dobrze rozwiniętej infrastruktury oraz dużej gęstości instytucji otoczenia biznesu. W zestawieniu liczby firm przypadających na jeden ośrodek innowacyjności i przedsiębiorczości region jest na drugim miejscu – wyjaśnia.
Wysoko w zestawieniu są dwa regiony ze ściany wschodniej, które – teoretycznie – też powinny raczej być w ogonie ze względu choćby na niski poziom PKB na mieszkańca. To Lubelszczyzna (8. miejsce) i Podkarpacie (9. pozycja). Ten pierwszy region zawdzięcza swoją pozycję możliwościom studiowania. Pomaga tu zwłaszcza Politechnika Lubelska, która – w ocenie autorów raportu – jest w czołówce szkół innowacyjnych pod względem liczby zgłoszonych wynalazków oraz uzyskanych patentów. Z kolei Podkarpacie charakteryzuje się wysokimi wydatkami na badania i rozwój (większe są tylko na Mazowszu i Pomorzu) oraz dużą liczbą osób pracujących w B+R. To m.in. zasługa prężnie działającej i rozwijającej się w tamtym regionie branży lotniczej.
Zaskoczeniem na minus jest słaba pozycja woj. lubuskiego. Indeks innowacyjności dla tego województwa wyniósł 42,9 pkt i jest to jeden z najgorszych wyników w kraju. Lubuskie ma dostęp do dobrych dróg (autostrada A4, droga ekspresowa do Czech), ale słabo wypada pod względem wyższych uczelni. Dostęp do edukacji policealnej analitycy Banku Millennium ocenili jako najgorszy w kraju. Źle też wygląda liczba osób pracujących w badaniach – pod tym względem region zajmuje ostatnie miejsce razem z woj. świętokrzyskim. Paradoksalnie szkodzi też bliskość granicy z Niemcami – widoczny jest proces tzw. drenażu mózgów, czyli odpływu wykwalifikowanej siły roboczej na Zachód.
Tak jak zaskoczeniem nie jest lider zestawienia, tak przewidywalna jest też pozycja zamykającego listę. Najgorzej wypada woj. warmińsko-mazurskie, region z dużym bezrobociem, który ma na dodatek ujemne saldo migracji: mieszkańcy przenoszą się do ościennych województw. Dotyczy to głównie młodych, których nie jest w stanie przyciągnąć miejscowa oferta edukacyjna. Analitycy wymieniają jeszcze słabo rozwiniętą infrastrukturę transportową (w zasadzie jedna droga ekspresowa, i to w budowie, mała sieć połączeń kolejowych) i małą konkurencyjność lokalnego biznesu. Indeks dla Warmii i Mazur wyniósł tylko 42,3 pkt.
Zaskakująco dobrze wypadły woj. opolskie i podkarpackie