USA rozumieją, że władze w Turcji muszą rozliczyć sprawców nieudanego puczu, ale zatrzymywanie większej liczby dziennikarzy jest częścią niepokojącego trendu, który zniechęca do debaty publicznej - ocenił w środę Departament Stanu USA.

"Widzielibyśmy to (...) jako niepokojący trend w Turcji, gdzie oficjalne instytucje, organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości są wykorzystywane do zniechęcania do debaty politycznej" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Departamentu Stanu John Kirby.

Wcześniej tego dnia władze Turcji wydały nakazy aresztowania 47 byłych dziennikarzy dziennika "Zaman", powiązanego z mieszkającym w USA islamskim kaznodzieją Fethullahem Gulenem, któremu władze w Ankarze przypisują zainspirowanie nieudanego zamachu stanu z 15 lipca. Gazeta została przejęta w marcu przez tureckie władze w ramach zdecydowanych działań przeciwko zwolennikom Gulena.

W poniedziałek media informowały o nakazach aresztowania 42 dziennikarzy, w tym znanej komentatorki i byłej parlamentarzystki Nazli Ilicak.

W weekend prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł, że media popierające zamach stanu zapłacą za to cenę.

Zatrzymania dziennikarzy i czystki na wielką skalę wywołują zaniepokojenie, w tym międzynarodowych organizacji zajmujących się ochroną dziennikarzy. Reporterzy bez Granic (RSF) potępili we wtorek władze Turcji za narastające w kraju prześladowania opozycyjnych dziennikarzy. Komitet Ochrony Dziennikarzy (CPJ) wezwał Ankarę, by przestała wykorzystywać próbę puczu do przeprowadzania czystek w mediach.

W środę telewizja CNN Turk poinformowała, że po nieudanym puczu, w wyniku którego zginęło co najmniej 270 osób, zatrzymano już ponad 15 tys. osób, w tym ponad 10 tys. wojskowych. (PAP)

cyk/ kar/