Nowo wybrany w piątek przewodniczący Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polski, rektor UJ prof. Wojciech Nowak jako najważniejsze problemy w kadencji 2016-2020 wskazał finansowanie nauki i kształcenia oraz demografię.

Władze KRUP na kadencję 2016-2020 wybrano podczas plenarnego posiedzenia na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Wiceprzewodniczącymi zostali prof. Stanisław Michałowski (Uniwersytet Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie) i prof. Edward Włodarczyk (Uniwersytet Szczeciński), a sekretarzem ponownie został prof. Marek Kręglewski (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu).

"Musimy zdawać sobie sprawę, że 19 uniwersytetów zrzeszonych w KRUP nie działa w próżni. Finansowanie nauki i kształcenia jest strasznie ważne. Finansowanie szkolnictwa wyższego to jest 0,3 proc. PKB - trzecie miejsce od końca w Europie, finansowanie nauki to jest 0,7 PKB - czwarte miejsce od końca w Europie. Nie ma takiej możliwości, żeby można było szybko doganiać najlepsze pod tym względem kraje europejskie. Jako KRUP musimy pokazać naszą siłę" - powiedział w rozmowie z PAP prof. Nowak.

Jako drugi problem - obok uwarunkowań ekonomicznych - wymagający trudnej, a nawet bolesnej dyskusji przewodniczący KRUP wymienił problem demografii.

"Algorytm środków związany jest z liczbą studentów. To przecież każdy rektor będzie tę liczbę studentów cały czas obserwował, co spowoduje, że liczba adekwatnych kandydatów na taki czy inny kierunek studiów, będzie w jakiś sposób sztuczny naciągana. To nie jest dobre, jeśli idzie o jakość kształcenia, bo jakość kształcenia uniwersyteckiego zaczyna się od kandydatów. My musimy na to zwrócić uwagę i zastanowić się, gdzie rzeczywiście tych kandydatów będzie bardzo mało, jak to pogodzić ze sposobem finansowania. To jest strasznie trudny problem" - mówił.

Przewodniczący KRUP zaznaczył, że krytykowana jest sprawa, że dwa najlepsze polskie uniwersytety są w czwartej setce światowego rankingu, ale nie mówi się przy tym, jak wygląda podział środków per capita. "Jak weźmiemy pierwszą dziesiątkę Listy Szanghajskiej, to mają takie budżety, jak nasze całe szkolnictwo wyższe i nauka. To jak możemy to porównywać? Jasna jest sprawa, że musimy umieć do tej rzeczywistości się dostosować" - dodał profesor.

Prof. Nowak podkreślił, że uniwersytety nie są uczelniami technicznymi, nie są szkołami zawodowymi i muszą mieć wsparcie na szeroko pojęte nauczanie, nawet kierunków, które wydają się zupełnie niedochodowe. Zaznaczył, że oczywiście można zlikwidować kierunki trudne, niepopularne i niedochodowe, ale w perspektywie będzie to miało bardzo niekorzystne konsekwencje dla Polski. Jako przykład wymienił muzykologię, na którą nie ma lawiny chętnych, kierunek jest bardzo specyficzny, a kształcenie wbrew pozorom bardzo drogie.

"Kolejna sprawa, gdzie musimy się dostosować to transfer pieniędzy na naukę przez przedsiębiorstwa, czyli tzw. badania stosowane. Uniwersytet musi żyć z badań podstawowych. Nie dlatego Roentgen odkrył promieniowanie jonizujące, żeby firmy produkowały tomografy, aparaty rentgenowskie czy coś innego. To było w konsekwencji, a nie pierwotnie. Tak to już jest. Nie dlatego rozbijali atom, żeby Pentagon wybudował bombę atomową. Jeśli ktoś tak stawia sprawę, to znów nie wiadomo jak z nim rozmawiać, bo odwraca normalny przebieg rzeczy" - przekonywał naukowiec.

Prof. Nowak zwrócił uwagę, że zawsze badania podstawowe wyprzedzały epoki, tak jest i tak będzie, a tylko 10-15 proc. efektów badań będzie miało zastosowanie w przemyśle.

"Ustawienie transferu finansowania nauki, żeby były tylko badania stosowane zabija uniwersytety. Musimy to pokazywać, to udowadniać. Musimy się przed tym obronić w trudnych czasach, bo wiadomo PKB jest takie, a nie inne. Musimy się do tego dostosować, musimy dyskutować, mówić jednym głosem, znać wszystkie problemy małych, średnich i dużych uniwersytetów" - mówił.

Przewodniczący KRUP podkreślił, że "uniwersytety są siłą kształcącą elitę intelektualną w Polsce". "Jak ją wykształcimy, tak kraj będzie się rozwijał. Tak jest nasza rola, tak jest i tak będzie, tylko trzeba umieć się do tego dostosować. Ja nie spodziewam się cudów, że dostaniemy tyle pieniędzy, że nie będziemy wiedzieli co z tym zrobić. Nie, to nie jest realne. Tylko ustawmy prawidłową proporcję" - argumentował. (PAP)