PO i Nowoczesna w debacie sejmowej opowiedziały się za odrzuceniem w pierwszym czytaniu rządowego projektu tzw. ustawy antyterrorystycznej. PiS, Kukiz'15 są za dalszymi pracami w komisji. PSL będzie głosował za odrzuceniem projektu, choć poseł jej klubu podczas debaty był za dalszymi pracami.

W piątkowych, porannych głosowaniach Sejm zdecyduje o losach wniosków o odrzucenie projektu oraz czy oprócz komisji administracji i spraw wewnętrznych trafi on również do sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii. Posiedzenie komisji administracji i spraw wewnętrznych ws. projektu zaplanowano w piątek, po głosowaniach - jeśli nie przejdą wnioski o odrzucenie.

Przedstawiając projekt posłom sekretarz stanu w kancelarii premiera Maciej Wąsik mówił, że rząd chce, by Polska i polskie służby były mocnym elementem w europejskim systemie zapobiegania i zwalczania terroryzmu. "Te wszystkie uprawnienia mają sprawić, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, policja i inne służby w sposób skuteczny będą bronić przed działaniami terrorystycznymi. (...) Chcemy również zadać kłam przysłowiu mądry Polak po szkodzi. Uczymy się od tych, którzy zapłacili niezwykle wysoką cenę za brak wyobraźni, za lekceważenie bądź niedostrzeganie pewnych zagrożeń" - mówił.

Podstawowym celem przedstawionych regulacji ma być podniesienie efektywności działania polskiego systemu antyterrorystycznego, a przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa obywateli. Projektowana ustawa ma doprowadzić do lepszej koordynacji działań służb i doprecyzować zasady współpracy między nimi. Ma też zapewnić możliwość skutecznych działań w przypadku podejrzenia wystąpienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym oraz odpowiedniego reagowania w sytuacji jego popełnienia. Nowe procedury oraz wprowadzone obowiązki informacyjne i rejestracyjne mają przyspieszyć proces decyzyjny, jeśli doszłoby do zamachu terrorystycznego w Polsce.

Zgodnie z projektem szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego będzie odpowiedzialny za zapobieganie zdarzeniom o charakterze terrorystycznym i głównym koordynatorem polityki antyterrorystycznej. Minister spraw wewnętrznych i administracji będzie odpowiadał za przygotowanie do zdarzeń o charakterze terrorystycznym, reagowanie w przypadku wystąpienia takich zdarzeń oraz odtwarzanie zasobów przeznaczonych do reagowania na nie.

Klub PiS opowiedział się za szybkimi pracami nad projektem. W ocenie Arkadiusza Czartoryskiego (PiS) zagrożeniem wolności obywatelskich jest realny terroryzm, a nie ustawa i służby państwowe, które będą z niej korzystać. "Najważniejszym elementem tej nowej ustawy jest uświadomienie sobie, że prawdziwym zagrożeniem wolności obywateli nie jest ustawa, nie są uprawnienia służb, ale jest realny terroryzm, który funkcjonuje w Europie" - powiedział. "Sprawnie działające służby państwowe, które nie są nadmiernie skrępowane przepisami, są właściwie gwarantem wolności obywatelskich" - ocenił. "Mamy świetne formacje (...) - pozwólmy im działać" - dodał.

"Jesteśmy za tym, by sprawnie przeprowadzić ten projekt. Nie wyobrażam sobie w parlamencie obstrukcji, wielotygodniowej, wielomiesięcznej, która by uniemożliwiła służbom odpowiedzenie realnie na te wyzwania, które nas czekają w połowie tego roku - szczyt NATO, Światowe Dni Młodzieży" - mówił.

Anna Maria Siarkowska (Kukiz'15) mówiła podczas debaty, że co do zasady klub Kukiz'15 popiera projekt rządowy, ale wymaga on pracy w komisjach. Trzeba wprowadzić do niego zapisy, które nie dopuszczą do zbytniego ingerowania państwa w swobody obywatelskie - argumentowała. Wątpliwości klubu budzą m.in. zapisy wprowadzające obowiązek rejestracji kart pre-paid. Jak podkreśliła, w pracach nad projektem należy dążyć do zapewnienia równowagi miedzy interesami państwami a ochroną wolności obywatelskich.

Klub Polskiego Stronnictwa Ludowego jest przeciw projektowi, chociaż podczas debaty Zbigniew Sosnowski (PSL) opowiedział się za dalszymi pracami w komisjach, mimo wielu uwag - jak mówił - do tekstu projektu. Sosnowski powiedział, że tryb i tempo prowadzenia prac nad ustawą nie są właściwe. Nie odmawiał słuszności celowi ustawy i mówił, że "ochrona obywatela przed niepożądanymi zjawiskami być musi, i to jest bezdyskusyjne”. Jego zdaniem jednak i ten argument nie przemawia za nagłym trybem uchwalenia ustawy. Zaznaczył, że nowy projekt zmienia szereg norm prawnych - "czy zasadnie, tego dzisiaj nie wiemy" - powiedział.

Po debacie wiceszef klubu PSL Marek Sawicki wyjaśnił PAP, że ludowcy są przeciwni ustawie i klub będzie w piątek głosował przeciw ustawie antyterrorystycznej - za odrzuceniem jej w pierwszym czytaniu. Zaznaczył, że wystąpienie w debacie sejmowej posła Zbigniewa Sosnowskiego nie było stanowiskiem klubu. "Zero poparcia dla inwigilacji PiS. Zero poparcia było podczas porannych głosowań, gdy Sejm decydował o zajęciu się tym projektem, zero poparcia w stanowisku prezesa PSL i podczas posiedzenia klubu i będzie zero poparcia podczas piątkowych głosowań" - powiedział PAP wiceprezes partii.

PO i Nowoczesna są przeciwne projektowi - oba kluby złożyły wniosek o jego odrzucenie. Nowoczesna złożyła też wniosek o wysłuchanie publiczne projektu, jeśli nie zostanie on odrzucony.

W ocenie Adama Szłapki (N) projekt, to blef rządzących, który nie poprawi bezpieczeństwa. "Ta ustawa budzi kontrowersje, dlatego uważamy, że nie powinna być procedowana w pośpiechu, z pominięciem konsultacji" - mówił podczas wystąpienia w Sejmie. "Naiwnie wyobrażałem sobie, że szczyt NATO jest zapięty na ostatni guzik, że centra dowodzenia są przygotowane, służby są przygotowane na wszystkie możliwe ewentualności i że wszystkie procedury są już wdrożone i przećwiczone" - mówił poseł Nowoczesnej. Tymczasem - jak wskazał Szłapka - nowe przepisy antyterrorystyczne miałyby wejść w życie na dwa tygodnie przed szczytem NATO i nowych procedur w tym czasie służby nie dadzą rady wdrożyć. "Ta ustawa nie porządkuje działań, tylko wprowadza chaos" - dodał.

Szłapka wskazał ponadto, że większość regulacji, które zapisano w projekcie, "występuje już w obecnym systemie prawnym albo powinny być one wpisane do ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych". "Naszym zdaniem ta ustawa nie daje służbom specjalnych narzędzi do działań antyterrorystycznych, natomiast ma bardzo poważne skutki uboczne" - mówił. Wskazał tu m.in. możliwość blokowania stron internetowych. Jak tłumaczył, "zablokowanie jednego adresu IP wyłącza wszystkie strony w danej domenie". "Zgodnie z tą ustawą służby mogą na 30 dni zablokować daną stronę. Nie ma żadnej informacji o procedurze odblokowywania tych stron" - mówił Szłapka, dodając, że w efekcie wyłączeniu mógłby ulec Facebook.

Posłowie PO, składając wniosek o odrzucenie projektu, mówili, że są to rozwiązania typowo wschodnie, bez konsultacji ze stroną społeczną; uderzają w wolności obywatelskie. "Wy nie kochacie wolności, nie rozumiecie, nie szanujecie" - mówił Krzysztof Brejza (PO). "Pod pretekstem walki z terroryzmem wprowadzacie dwutygodniowy areszt prewencyjny bez przedstawienia zarzutów. Czy mamy w Polsce stan wojenny? (...) To są rozwiązania typowo wschodnie. Klasyk nazwał to putinadą" - powiedział.

Nawiązał też do zapisów dotyczących cudzoziemców. "Będziecie chcieli ich podsłuchiwać bez zgody sądu. Dlaczego bez zgody sądu? Może chodzi wam o osoby pełniące obowiązki obywatela polskiego - dziennikarzy, polityków opozycji, którzy staną się Japończykami, Chińczykami, Gruzinami. Przecież waszego koalicjanta w 2007 r. podsłuchiwaliście; za tę operację Treser zapadły wyroki, ale szczęśliwcy mieli oparcie w prezydencie, który uwolnił wymiar sprawiedliwości od waszych osób" - dodał.

Tomasz Szymański (PO) podkreślał, że projekt "ogranicza swobody obywatelskie oraz porządek demokratyczny", a jej uchwalenie "spowoduje chaos organizacyjny, decyzyjny we wszystkich służbach zapewniających bezpieczeństwo, ład i porządek publiczny". "Powiedzcie prawdę - pielgrzymi odjadą, a ustawa zostanie, a jej podmiotami będą zwykli Polacy" - dodał. Nawiązał m.in. do obowiązku rejestracji kart pre-paid, możliwości rozwiązania zgromadzenia i - jak powiedział - jeszcze większej swobody inwigilacyjnej. Zaznaczył, że te rozwiązania "są działaniami przeciw wolności i swobodzie obywateli". "Czy chcemy w Polsce drugiej Rosji i Białorusi, gdzie swobody i wolności obywatelskie są fikcją? " - mówił.

Posłom odpowiedział koordynator ds. służb specjalnych, minister Mariusz Kamiński, który apelował o merytoryczna debatę. "Terroryści nie będą pytali, czy ktoś głosuje na PO, na Nowoczesną, na PSL, czy na PiS. Jeszcze raz apeluję: bądźmy raz mądrzy przed szkodą" - mówił.

"Naprawdę, jeżeli państwo macie czelność pouczać nas o tym, co znaczy zwalczać opozycję, jeśli macie czelność spojrzeć temu człowiekowi w oczy i nie przeprosić go za nielegalne podsłuchiwanie jego najbliższych, to jest to po prostu śmieszne" - zaznaczał, wskazując swojego zastępcę - wiceministra Wąsika. Przypomniał, że rządowy projekt nowelizacji ustawy o ABW i AW z 2014 r. przewidywał "bardzo radykalne rozwiązania dotyczące kontroli operacyjnej wobec cudzoziemców". Zaznaczył, że wedle tego projektu ABW mogłaby podsłuchiwać każdego cudzoziemca bez względu na to, czy jest podejrzewany o działalność terrorystyczną, czy jakąkolwiek inną na czas nieokreślony.

"Wy macie czelność mówić o prawach człowieka, wy? Wobec nas? To jest po prostu żałosne i żenujące" - dodał Kamiński. Mówił, że rząd chce się skoncentrować na rozwiązaniach, które zapewnią bezpieczeństwo Polakom. "Jesteśmy otwarci na konkretne pomysły" - dodał.

Wiceminister Wąsik podsumowując debatę i odpowiadając na pytania posłów podkreślał, że "zwiększenie uprawnień ABW w niektórych sferach będzie w bardzo precyzyjnych przypadkach". Odnosząc się m.in. do zapisu ustawy wprowadzającego konieczność rejestracji kart pre-paid powiedział, że jest to rzecz, która jest stosowana w innych krajach. "Cała cywilizowana Europa uznaje, że ze względów bezpieczeństwa należy ograniczyć komunikacje poprzez anonimowe pre-paidy. Służby mają metody, by ustalać pewne rzeczy, ale w ten sposób (bez anonimowych kart - PAP) dzieje się to o wiele skuteczniej, o wiele sprawniej i jestem przekonany, że ilość fałszywych alarmów bombowych bez anonimowych pre-paidów będzie dużo mniejsza" - zapewniał. "Czas często jest decydujący i może mieć kluczowe znaczenie" - podkreślił.

Wątpliwości posłów budził też zapis o możliwości odwoływania imprez masowych. Wąsik zastrzegł, że ustawa przewiduje to "tylko w określonych przypadkach". "Nie obligatoryjne odwołanie, ale możliwość taka po wprowadzenia przez premiera trzeciego bądź czwartego (stopnia) zagrożenia terrorystycznego" - mówił. Zapewnił również, że rząd jest otwarty na propozycję zmian np. w zakresie możliwości szybkiego rozpatrzenia odwołania organizatora przez sąd.

"Wyobrażam sobie sytuacje, w których taka ustawa przechodzi bez sprzeciwu w Sejmie i chciałbym, żeby nigdy takiej sytuacji nie było; bo ustawa francuska przeszła w zasadzie bez żadnego sprzeciwu. Wiecie dlaczego" - zakończył.

Pierwotnie projekt miał wejść w życie 1 czerwca, jednak w tekście skierowanym do Sejmu rząd wskazał, iż ustawa ma obowiązywać dzień po ogłoszeniu.