UE rozpoczyna debatę na temat przeglądu wieloletniego budżetu, do którego ma dojść w tym roku. Ministrowie finansów "28" zastanawiali się w piątek w Amsterdamie, jak w ramach ustalonych do 2020 r. funduszy znaleźć rezerwy na kryzysy takie jak fala migrantów.

UE ma sztywne ramy finansowe, ustalane na siedem lat do przodu, aby zapewnić stabilność finansowania wspólnotowych polityk. W połowie okresu finansowania zaplanowano jednak przegląd wydatków ustalonych na lata 2014-2020. Teoretycznie przyznane krajom pule środków są niezagrożone, ale UE nie chce zwiększać limitów wydatków w poszukiwaniu środków w związku z takimi wydarzeniami jak np. kryzys migracyjny.

"Wymieniliśmy się opiniami, jak obecne wieloletnie ramy finansowe mogą być dostosowane, aby odpowiedzieć w lepszy sposób na nieprzewidziane wydarzenia, a także jak można zwiększyć ich elastyczność" - powiedział na konferencji prasowej w Amsterdamie Jeroen Dijsselbloem, minister finansów sprawującej obecnie prezydencję Holandii.

Jak relacjonował, wśród szefów resortów finansów państw UE była "silna polityczna wola", by zapewnić, że budżet UE będzie w stanie zareagować na zmieniające się okoliczności i odpowiedzieć na wyzwania takie jak kryzys migracyjny.

Większość ministrów zgodziła się, że nie można zwiększać wydatków ponad limity ustalone w wieloletnim planie. "Nie możemy w połowie drogi zwiększać limitów. Możemy za to przyjrzeć się elastyczności pomiędzy różnymi działami budżetu, pomiędzy okresami. Możemy zobaczyć, czy specjalne instrumenty są dobrze zaprojektowane" - zaznaczył holenderski polityk.

Ze względu na ogromne potrzeby wynikające nie tylko z kryzysu migracyjnego, ale też konieczności pomocy np. rolnikom dotkniętym rosyjskim embargiem, UE wykorzystała już znaczną część swoich rezerw budżetowych. Dijsselbloem przyznał, że elastyczność, jaką przewidziano w ramach budżetu, została już w w dużym stopniu wykorzystana, a UE nie jest nawet w połowie okresu wydatkowania.

Komisja Europejska ma wziąć pod uwagę piątkową dyskusję, przygotowując propozycję budżetu UE na 2017 r., a także w pracach nad średniookresowym przeglądem wieloletnich ram finansowych.

Wiceszef KE ds. euro Valdis Dombrovskis podkreślał, że skoro większość państw opowiada się za niezmienianiem limitów wydatków, trzeba rozważyć ponowną redystrybucję środków w bardziej elastyczny sposób.

KE bierze też pod uwagę sięgnięcie po niewykorzystane środki z perspektywy finansowej 2007-2013. "Są różne sposoby, jak rozwiązać ten problem. Jestem pewien, że przy konstruktywnym podejściu wszystkich stron możliwe będzie znalezienie dodatkowych środków na kryzys migracyjny, również w ramach istniejących limitów" - podkreślił komisarz.

Część wydatków na złagodzenie kryzysu uchodźczego jest realizowana poza budżetem UE. Tak jest np. z funduszem wartości 3 mld euro, który "28" zgodziła się przekazać na wsparcie uchodźców w Turcji. Zdecydowana większość z tych środków pochodzi ze składek bezpośrednio z budżetów państw członkowskich.

Dla Polski dyskusja o rewizji wieloletniego budżetu jest bardzo istotna ze względu na to, że jesteśmy największym odbiorcą netto środków unijnych. W ubiegłym roku niektórzy politycy unijni wzywali do odebrania funduszy UE państwom, które nie chcą przyjmować uchodźców.