Jemeńska opozycja wycofała się z wcześniejszej decyzji o bojkocie odbywających się pod auspicjami ONZ rozmów pokojowych i poinformowała w środę, że wysłała już swoją delegację. Negocjacje pokojowe rozpoczną się w czwartek w Kuwejcie.

O rozpoczęciu w czwartek rozmów w Kuwejcie poinformował rzecznik sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna, Stephane Dujarric. Agencja Associated Press podaje, że na rozmowy wyruszyła w środę delegacja szyickich rebeliantów z ruchu Huti, która do Kuwejtu dotrze przez Oman.

W opublikowanym dzień wcześniej oświadczeniu jeden z przywódców Huti Mahdi al-Maszat poinformował, że rebelianci otrzymali gwarancje Kuwejtu i Omanu, iż w ciągu najbliższego tygodnia nie dojdzie do żadnych aktów przemocy i przypadków łamania trwającego od ponad tygodnia zawieszenia broni.

"Zastrzegamy sobie prawo do zawieszenia naszego udziału, jeżeli te obietnice nie zostaną dotrzymane" - mówił al-Maszat. "Siły agresora (Arabia Saudyjska) będą musiały wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za konsekwencje ich porażki z racji nieprzestrzegania zobowiązań" - dodał przedstawiciel rebeliantów Huti, odnosząc się do władz w Rijadzie, które stoją na czele koalicji państw walczących w Jemenie z szyickimi bojownikami.

Pierwotnie rozmowy miały się rozpocząć w poniedziałek. Ich celem jest zakończenie trwającego od roku konfliktu zbrojnego między uznawanym przez społeczność międzynarodową i wspieranym przez Rijad rządem Jemenu a rebeliantami i ich sojusznikami.

Wcześniej w tym miesiącu w kraju zaczęło obowiązywać zawieszenie broni, które uzgodniono pod auspicjami ONZ. Rozejm ogłosił w marcu wysłannik Narodów Zjednoczonych ds. Jemenu Ismail uld Szejk Ahmed. Sprecyzował on wówczas, że jest to wynik intensywnych konsultacji prowadzonych w stolicy Jemenu, Sanie, opanowanej przez szyickich rebeliantów, oraz w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej, która dowodzi sunnicką koalicją prowadzącą w Jemenie interwencję wojskową.

ONZ ma także nadzieję, że zawieszenie broni pozwoli na dostarczenie milionom Jemeńczyków bardzo potrzebnej pomocy humanitarnej. Międzynarodowe organizacje humanitarne ostrzegły wcześniej, że załamanie się rozejmu będzie miało katastrofalne skutki.

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Rijad rządowi. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju Państwo Islamskie i Al-Kaida.

Sunnicka koalicja arabska zwalcza od marca 2015 roku wspieranych przez Iran szyickich rebeliantów Huti, kontrolujących Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju. Rijad dąży do przywrócenia prezydenta Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego.

Ostatnia sesja prowadzonych pod egidą ONZ negocjacji między rządem a rebeliantami miała miejsce w Szwajcarii w grudniu ub. roku.

Według ONZ od marca ub. roku zginęło w Jemenie ok. 6,3 tysiąca osób, z czego połowę stanowią cywile. (PAP)

lm/ mc/