- Ja nie rozumiem tylko tego, że dopiero wczoraj, kiedy mój ojciec oświadczył, że nie zgadza się z tymi dokumentami, że uważa się, że są fałszywe, dopiero wczoraj w prokuratorzy w IPN oświadczyli: dobrze, to my zamówimy opinię grafologów - uważa Jarosław Wałęsa.

Konrad Piasecki: Panie pośle jeszcze chciałem zapytać o wizytę pańskiego ojca wczoraj w IPN. Zanegował autentyczność pokazanych mu dokumentów - oświadczył IPN. Jak pan to rozumie?

Jarosław Wałęsa: Ja nie rozumiem tylko tego, że dopiero wczoraj, kiedy mój ojciec oświadczył, że nie zgadza się z tymi dokumentami, że uważa się, że są fałszywe, dopiero wczoraj w prokuratorzy w IPN oświadczyli: dobrze, to my zamówimy opinię grafologów.

Ale to musieli mieć oficjalnie doniesienie pańskiego ojca. Do tej pory go nie mieli.

To można było się zajmować troszkę wcześniej - urzędowo, że tak powiem - oni jakoś to tak odwlekają w czasie. Dobrze, że teraz to uruchomią. Nie sądzę, że cokolwiek to zmieni. Nawet opinia ekspertów, którzy oceniają wiarygodność takich dokumentów, nie jest do końca wiarygodna. Poziom trafności tych ocen, jest rzędu 50 procent. Ja już to panu mówiłem w poprzednich rozmowach.

Tak.

Te dokumenty są fałszywe, ale teraz nie jesteśmy w stanie stwierdzić w stu procentach, który może być troszeczkę prawdziwy, a który jest rzeczywiście...

...rozumiem, że wewnątrz, w rodzinnych rozmowach Wałęsów, Lech Wałęsa przekonuje, że to wszystko, co wypadło z szafy Kiszczaka, to wielkie fałszerstwo.

Mnie przekonywać nie musi. Chociaż stara się wiele razy opowiadać o tym, jak to było w tamtych czasach. Ja mówię mojemu ojcu: jesteśmy w domu rodzinnym. Porozmawiajmy o przyjemnych rzeczach, a te kwestie zostawmy sobie na boku.

Więcej na Rmf24.pl