Minister spraw wewnętrznych Rosji Władimir Kołokolcew powiedział w czwartek, że jego resort "jest zawsze gotów dzielić się ze wszystkimi" swoimi doświadczeniami dotyczącymi zapobiegania zamachom terrorystycznym.

Szef MSW nie odpowiedział przy tym wprost na pytanie, czy środki bezpieczeństwa w Rosji zostaną wzmocnione po wtorkowych zamachach terrorystycznych w Brukseli. Wcześniej kroki w tym kierunku zapowiedziały lub wprowadziły rosyjskie lotniska. Policja w Moskwie zapewniła, że zaostrzono środki bezpieczeństwa.

Kołokolcew powiedział, że nacisk zostanie położony przede wszystkim na pracę operacyjną.

Rzecznik prezydenta Władimira Putina, Dmitrij Pieskow ocenił, że w Rosji istnieje dostatecznie solidny system ochrony takich obiektów jak elektrownie atomowe.

Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandr Bortnikow powiedział w środę, że w Rosji istnieje zagrożenie terrorystyczne, ale sytuacja jest pod kontrolą. Zastrzegł, że pełna gwarancja bezpieczeństwa nie jest możliwa.

"Śledzimy zachodzące procesy. Na dzień dzisiejszy sytuacja jest pod kontrolą. Nie ma stuprocentowej gwarancji, ale uważam, że obecnie możemy mówić o tym, że prowadzone działania są na czas identyfikowane i przerywane" – powiedział szef FSB, cytowany przez agencję RIA-Nowosti. "Robimy wszystko, co możliwe, żeby wykrywać informację u początku, pracujemy wyprzedzająco" – dodał Bortnikow.

Szef FSB powiedział też, że nie udało się na razie ustalić osób odpowiedzialnych za zamach bombowy na rosyjski samolot pasażerski nad Synajem z 31 października 2015 roku. Zginęły wówczas 224 osoby.

W zamachach bombowych na dwóch stacjach moskiewskiego metra 29 marca 2010 roku zginęło 40 osób. W samobójczym zamachu w hali przylotów na lotnisku Domodiedowo w styczniu 2011 roku śmierć poniosło 37 osób. Do zorganizowania obu tych ataków przyznał się przywódca północnokaukaskich rebeliantów Doku Umarow, który wziął na siebie odpowiedzialność za zorganizowanie wszystkich największych zamachów w Rosji w tych latach.